– Jak się nazywa ten prawy obrońca Borussii? – Franck Ribery patrzy na dziennikarzy, czekając na podpowiedź. – Piszczek, właśnie. Dużo biega. Wszyscy oni dużo biegają. My piłkarsko jesteśmy lepsi, musimy się tylko odpowiednio nastawić – mówi Francuz.
Nazwisk0 Ribery zapomniał, ale przegrane pojedynki z Łukaszem Piszczkiem z ostatniego meczu pamięta. Teraz przyszła pora rewanżu, niemal równo miesiąc po wieczorze w Dortmundzie i zwycięskim golu Roberta Lewandowskiego.
Mistrz Niemiec przeciw wicemistrzowi i finaliście Ligi Mistrzów. Najbardziej polska drużyna w wielkim futbolu kontra ośmiu reprezentantów Niemiec z Bayernu. Nowe europejskie „el clasico", jak o tym meczu piszą nie tylko w Niemczech. Dla nas to przystawka przed Euro, finał jak marzenie. Dla trenerów reprezentacji – koszmar sobotniej nocy.
Franciszek Smuda będzie oglądając mecz na zgrupowaniu w Turcji drżał o swoją trójkę z Dortmundu. A Joachim Loew z trybun w Berlinie o aż 13 piłkarzy, których powołał z obu drużyn. Takie same tortury będzie 25 maja przeżywał Vicente del Bosque, gdy o Puchar Hiszpanii będą walczyć pełne kadrowiczów Barcelona i Athletic Bilbao. Ale do Loewa ten koszmar powróci jeszcze dwa razy: za tydzień podczas finału Ligi Mistrzów Chelsea – Bayern i trzy dni później, gdy Bayern zagra towarzyski mecz z Holandią – rekompensatę za kontuzję Arjena Robbena podczas ostatniego mundialu.
Smuda takiego problemu nie ma. Dla Lewandowskiego, Kuby Błaszczykowskiego i Piszczka finał to koniec obowiązków w klubie. Po meczu jadą na krótkie urlopy, a po nich 21 maja na zgrupowanie kadry.