Waldek, który mści się ciszą

We wtorek dowiemy się, kto będzie selekcjonerem. Największe szanse ma Waldemar Fornalik

Aktualizacja: 10.07.2012 01:41 Publikacja: 09.07.2012 21:39

Waldek, który mści się ciszą

Foto: ROL

Franciszek Smuda miał ponoć trenerskiego nosa i szczęście. Jego odprawy to były emocje i krzyk. Był człowiekiem z ludu, przeciwieństwem filozofa Leo Beenhakkera, który lubił używać trudnych słów i przekonywać, że zawsze ma rację. Obaj pracę z kadrą skończyli jako trenerzy przegrani.

Teraz PZPN wskaże następcę Smudy, zostało trzech kandydatów. Waldemar Fornalik od początku wyścigu wydaje się być faworytem i zapewne odbierze buławę, jeśli na decyzję członków zarządu nie będą miały wpływu ruchy z tylnego siedzenia. Nagle, na dwa dni przed wyborami, do mediów przedostały się zeznania Piotra Dziurowicza sprzed dziewięciu lat. Dziurowicz mówi, że jego GKS kupił mecz od Górnika Zabrze, korzystając z pośrednictwa Michała Probierza - wtedy piłkarza Górnika, a dziś trenera Wisły Kraków, którego w roli selekcjonera widziała duża grupa kibiców. Trenerem drużyny z Zabrza był wtedy Fornalik.

W wyścigu o reprezentację Polski startują jeszcze Jacek Zieliński i Jerzy Engel. Pierwszy nie ma siły przebicia, ale ta zręcznie podana informacja sprzed dekady może spowodować wzrost akcji Engela.

- Nie zajmuję się tą sprawą. Pracuję z prawnikiem nad formą, w jakiej będę mógł bronić swojego dobrego imienia. Mam czyste sumienie i znajdę tego dowody, chociaż to głupie udowadniać, że się czegoś nie zrobiło - mówi „Rz" Probierz.

Człowiek pracy

Fornalik to człowiek pracy, skromny fachowiec. Przez ostatnie trzy lata pracował w Ruchu Chorzów, w zakończonym w maju sezonie zdobył wicemistrzostwo Polski i wybrany został na najlepszego trenera ligi. Co roku biedny klub sprzedawał mu najlepszych piłkarzy, Ruch miał spadać z ligi, a po okresie przygotowawczym okazywało się, że Fornalik znowu kogoś znalazł w niższych ligach albo potrafił odbudować upadłą gwiazdę.

Kibice wywiesili transparent „Waldek King" i uznali go za największy skarb klubu. Żartowano, że skromność trenera każe mu interweniować u obserwatora PZPN, by doprowadził do zdjęcia transparentu. Interwencji nie było, Waldek pogodził się, że jest Kingiem. Ale na razie w chorzowskim wymiarze.

- Gdybym miał wskazać idealnego kandydata na selekcjonera, byłby to Juergen Klopp. Miałby autorytet, nie rozumiałby niektórych słabości, zgłaszanych przez piłkarzy ograniczeń, polskiej specyfiki. Ale Kloppa nie będzie, a spośród polskich trenerów trudno teraz znaleźć lepszego niż Fornalik. To, jak poukładał wszystko w Chorzowie, mówi samo za siebie. To był najbardziej uporządkowany zespół taktycznie i mentalnie. Jeśli Waldek nie zmięknie wobec PZPN, nie pozwoli, by sterowali nim piłkarze, zrobi fajną drużynę - mówi „Rz" Maciej Szczęsny, który pracował kiedyś z Fornalikiem w Amice Wronki.

Tłumów nie porywa

Jednak Fornalik ma 49 lat, a osiągnął w piłce dużo mniej niż Maciej Skorża przed czterdziestką. Nie pracował w Legii, Wiśle czy Lechu, nie wie, co to wielka presja. Jest cichy i skromny, nie spotkał jeszcze w szatni wielkich gwiazd, które będą próbować rządzić drużyną.

Świetnie przygotowuje zespoły na obozach przed sezonem, ale przecież kadrowiczów będzie miał czasami tylko dwa dni przed meczem. Nie porywa tłumów, zdjęcia z szatni, gdy Ruch świętował wicemistrzostwo Polski, pokazały, że nawet wylewna radość nie leży w jego naturze.

Antoni Piechniczek powiedział o nim, że przypomina mu jego samego z 1982 roku, co może nie jest najlepszą rekomendacją, bo czasy się zmieniły. Fornalik jest inny. Mówi, że to piłkarze mają błyszczeć, a on jest od pracy na zapleczu. Na pytanie, czy nie chciałby spróbować sił w silniejszym klubie, odpowiadał: - Nowe miejsca pracy wskazują mi głównie dziennikarze, a w Chorzowie zaproponowano mi ciekawy kontrakt, według którego będę miał także duży wpływ na personalia. Poza tym nikt nie powiedział, że jestem związany z klubem umową, której nie da się zerwać. Jeszcze zobaczycie mnie w wielkim klubie.

Jako piłkarz rozegrał w Ruchu Chorzów ponad 200 meczów w ekstraklasie, w 1989 wywalczył mistrzostwo Polski w pierwszym sezonie po powrocie z drugiej ligi. Był solidnym stoperem, widział więcej niż inni piłkarze i zawsze chciał być trenerem. Jako asystent pracował w Ruchu, Górniku, Wiśle i Amice Wronki. Bardzo lubił go Orest Lenczyk, obaj potrafili budować wytrzymałość piłkarzy w oparciu o metody doktora Jerzego Wielkoszyńskiego.

Nie jestem znikąd

W Amice pracował z Maciejem Skorżą, który jednocześnie był asystentem Pawła Janasa w reprezentacji i zostawiał koledze drużynę na długie tygodnie zgrupowań. Jako pierwszy trener prowadził Górnika, Odrę Wodzisław.

W Polonii Warszawa w drugiej lidze wytrzymał rok, co długo było rekordem w czasach Józefa Wojciechowskiego. Z Widzewa zwolniono go, chociaż drużyna była na pierwszym miejscu - potrzebowano podobno większego nazwiska.

Nigdy nie otarł się o wielką  piłkę, nie prowadził drużyny z sukcesami w europejskich pucharach. - Ale nie jestem człowiekiem znikąd. Zawsze irytowały mnie pytania, czy poradziłbym sobie w większym klubie. Myślę, że to trochę niesprawiedliwe. Gdy dowiedziałem się, że jestem w gronie kandydatów na selekcjonera, ucieszyłem się, bo to marzenie każdego trenera. Oczywiście, że jestem gotowy, ale nie chcę mówić nic o szczegółach, zanim PZPN nie podejmie decyzji - mówi trener.

Fornalik jest skuteczny i praktyczny, cichy i małomówny. Kiedyś piłkarzom Odry przeszkadzało nawet to, że nie potrafi walnąć pięścią w stół, ale zawodnicy Ruchu przyznają, że zmienia się przy bliższym poznaniu. Potrafi wlepić karę dyscyplinarną, umie postawić na swoim. Rządzi drużyną, ustalając taktykę, piłkarze go lubią, grają dla niego, bo zawsze, cokolwiek by się działo, bierze ich stronę. Nie krytykuje nikogo w mediach, nie wytyka indywidualnych błędów. Mści się ciszą. Po porażce wsiada do autokaru zaraz za kierowcą i nie odzywa się przez całą drogę. Nie rozumie, dlaczego piłkarze nie potrafili wykonać jego poleceń. Krzyk uznaje za słabość, a on słaby nie jest - zna swój warsztat, potrafi wymyślić sposób na zwycięstwo.

Mahler i Mozart

- Czy to dobra kandydatura? Powiem panu za dwa lata, nie wypowiadam swojego zdania o trenerach. To skromny człowiek, wie, co umie - mówi „Rz" Orest Lenczyk, który uznawany jest za mentora Fornalika.

Potrafi szukać i szlifować diamenty. Wynalazł dla polskiej piłki Macieja Sadloka, Artura Sobiecha, w ostatnim sezonie jak asa z rękawa wyciągnął Arkadiusza Piecha. Odbudował Andrzeja Niedzielana. Nie patrzy w metrykę, kiedy trzeba - stawia na młodość, ale nie boi się też zawodników 37-letnich. Nawet jeśli zarzuca się mu brak charyzmy, piłkarze mówią o nim tylko dobrze. Takiego człowieka w klubowym sztabie chce mieć każdy zawodnik, bo czuje się bezpieczniej, ma wsparcie z ławki rezerwowych.

Waldemar Fornalik żonę poznał w kościele. Z wykształcenia jest ona muzykiem, grała na flecie poprzecznym. Przyszły selekcjoner muzykę kocha podobno tak samo jak piłkę. Lubi chodzić do filharmonii, jego ulubionym kompozytorem jest Gustaw Mahler, w domu słucha też Mozarta. Teraz stoi przed chórem gotowy do rozpoczęcia koncertu, czeka tylko na dyrygencką pałeczkę.

Zadecyduje zarząd PZPN

Składa się on z siedemnastu działaczy. Nieobecny podczas głosowania będzie Jan Bednarek (wyjechał z reprezentacją w piłce plażowej do Brazylii). W przypadku równej liczby głosów zadecyduje głos prezesa. Wyboru nowego trenera kadry dokonają: Grzegorz Lato (Podkarpacki OZPN), Antoni Piechniczek (Śląsk), Rudolf Bugdoł (Śląsk), Adam Olkowicz (Lublin), Janusz Matusiak (Łódź), Marcin Animucki (Łódź), Stefan Antkowiak (Poznań), Witold Dawidowski (Białystok), Zdzisław Drobniewski (Bełchatów), Zbigniew Lach (Kraków), Stefan Majewski (Warszawa), Mirosław Malinowski (Kielce), Jacek Masiota (Poznań), Eugeniusz Nowak (Bydgoszcz), Edward Potok (Łódź), Ireneusz Serwotka (Wodzisław).

Faworytem działaczy wydaje się Waldemar Fornalik. Będzie miał za sobą trzech członków zarządu ze Śląska i kilku innych. Podobno jednak wielu działaczy uważa, że Śląsk ma w PZPN zbyt duże wpływy, a wybór trenera jest okazją do ich ograniczenia. Jeśli dojdzie do sprzeciwu wobec wiceprezesów Piechniczka i Bugdoła, wzrosną szanse Jerzego Engela.

Nowy trener zadebiutuje 15 sierpnia w meczu z Estonią w Tallinnie.

s.t.s.

Franciszek Smuda miał ponoć trenerskiego nosa i szczęście. Jego odprawy to były emocje i krzyk. Był człowiekiem z ludu, przeciwieństwem filozofa Leo Beenhakkera, który lubił używać trudnych słów i przekonywać, że zawsze ma rację. Obaj pracę z kadrą skończyli jako trenerzy przegrani.

Teraz PZPN wskaże następcę Smudy, zostało trzech kandydatów. Waldemar Fornalik od początku wyścigu wydaje się być faworytem i zapewne odbierze buławę, jeśli na decyzję członków zarządu nie będą miały wpływu ruchy z tylnego siedzenia. Nagle, na dwa dni przed wyborami, do mediów przedostały się zeznania Piotra Dziurowicza sprzed dziewięciu lat. Dziurowicz mówi, że jego GKS kupił mecz od Górnika Zabrze, korzystając z pośrednictwa Michała Probierza - wtedy piłkarza Górnika, a dziś trenera Wisły Kraków, którego w roli selekcjonera widziała duża grupa kibiców. Trenerem drużyny z Zabrza był wtedy Fornalik.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Piłka nożna
Ali posłał Legię na deski. Zmiana na szczycie tabeli Ekstraklasy
Piłka nożna
Robert Lewandowski obejrzał genialne El Clasico. Barcelonie nic już nie odbierze mistrzostwa
Piłka nożna
Barcelona - Real o tytuł mistrza Hiszpanii. Robert Lewandowski zacznie El Clasico na ławce
Piłka nożna
Piłkarski brexit? Anglicy nie wygrają Ligi Mistrzów, ale mogą zdobyć dwa inne puchary
Piłka nożna
Paris Saint-Germain - Inter Mediolan o zwycięstwo w Lidze Mistrzów. Finał nienasyconych
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem