Pierwsze mecze zakończyły się zwycięstwami przeciwników. Legia przegrała w Austrii z Ried 1:2, Lech w Szwecji z AIK 0:3, a Ruch w Chorzowie z Viktorią Pilzno 0:2.
Ruch był na swoim boisku wyraźnie słabszy od Viktorii, która w poprzednim sezonie grała w Lidze Mistrzów. Szwedzi z AIK pokazali Lechowi, na czym polega rzemiosło na wysokim poziomie. Lech w Sztokholmie miał wymówkę: w noc poprzedzającą mecz w hotelu ktoś dwukrotnie włączył alarm przeciwpożarowy i piłkarze się nie wyspali. W Poznaniu to się nie zdarzy.
Tylko Legia może myśleć realnie o awansie. W Ried zawiodła, tradycyjnie w tym sezonie dała sobie wbić bramki, straciła ukaranego czerwoną kartką Jakuba Wawrzyniaka, ale przynajmniej, grając w osłabieniu, strzeliła gola. Bramka Danijela Ljuboi daje spore nadzieje. W Warszawie wystarczy wygrać 1:0, a na tyle legionistów stać. Niestety, linia obrony znowu wystąpi w innym zestawieniu. Zamiast Wawrzyniaka może zagrać ofensywny pomocnik Michał Żyro.
Lechowi do awansu potrzebne jest zwycięstwo różnicą czterech bramek, ale nawet własny stadion w tym raczej nie pomoże. Sytuacja Ruchu jest podobna.