– Wymyślajcie, co chcecie. Adan jest teraz po prostu lepszy – tłumaczył swoją decyzję Mourinho. Ale nikt w to nie wierzy. Jest jasne, że coraz bardziej osamotniony Jose uderzył w symbol Realu po to, by coś osiągnąć poza boiskiem. Albo dać sygnał, że nie będzie już w szatni żadnych świętych krów, albo ukarać piłkarza, którego od dawna podejrzewał, że wynosi tajemnice drużyny prasie, albo – jak mówią najmniej przychylni Portugalczykowi – by zmusić klub do zerwania kontraktu przed czasem, bo wtedy Mourinho zarobi dużo więcej, niż gdyby dokończył sezon.
Złośliwi komentują, że jeśli chodzi o traktowanie klubowych legend, to Portugalczykowi zostało już teraz tylko zrzucić ze schodów Alfredo di Stefano. Casillasa odesłał na ławkę, wcześniej zmusił do odejścia dyrektora Jorge Valdano, odsunął od nadzorowania drużyny Zinedine’a Zidane’a, otwarcie pomiata Emilio Butragueno.
Na dwutygodniową przerwę w rozgrywkach Mourinho zostawił madrycką prasę z serią zagadek do rozwiązania, a Real – na trzecim miejscu, z aż 16 punktami straty do Barcelony (wygrała w Valladolid 3:1, a Leo Messi wyśrubował rekord goli w jednym roku do 91). Real jest trzeci i ma tylko dwa punkty przewagi nad Malagą. A w LM bez eliminacji grają tylko trzy drużyny z Hiszpanii. Więc Mourinho zostały w drugiej części sezonu trzy poważne wyzwania: wygrać LM, nie przegrać meczu z Barceloną, ale też przypilnować, żeby Real nie był za rok skazany na Ligę Europejską.
We Włoszech Juventus kończy rok z przewagą aż ośmiu punktów nad nowym wiceliderem Lazio (Inter stracił drugie miejsce, bo nie potrafił wygrać u siebie z Genoą). We Francji liderem na półmetku jest PSG, ale prowadzenie zawdzięcza tylko lepszemu bilansowi bramek.
Chelsea nie miała litości dla Aston Villi, wygrywając aż 8:0 (pierwszy raz w historii Premiership gole dla jednej drużyny strzeliło aż siedmiu różnych piłkarzy, tylko Ramires trafił dwa razy). Manchester United zremisował ze Swansea 1:1 i prowadzi z przewagą już tylko czterech punktów nad City (pokonali 1:0 Reading). A w Anglii właśnie się zaczyna świąteczno-noworoczny maraton meczów i teoretycznie lider może się zmienić jeszcze przed sylwestrem.