Legia kupuje charakter

Marcin Wasilewski może dziś podpisać umowę z warszawskim klubem.

Publikacja: 15.02.2013 00:23

Na początku grudnia Wasilewski nie chciał słyszeć o przenosinach do Warszawy, kwota, jakiej zażądał od Legii, była zbliżona do miliona euro rocznie. W ekstraklasie nikt tyle nie płaci, najlepsi mają ponad dwa razy mniej.

33-letni Wasilewski miał wtedy jeszcze nadzieję, że jego problemy w Anderlechcie Bruksela są przejściowe. Nie grał w lidze, ale występował w Lidze Mistrzów. Myślał, że zimą odzyska pewne miejsce w składzie.

Nie odzyskał. Na zgrupowanie reprezentacji Polski w Irlandii przyjechał w fatalnym nastroju. – Moja sytuacja w klubie jest dramatyczna. Wydarzyło się sporo niemiłych rzeczy, o których powiem dopiero po rozwiązaniu kontraktu – tłumaczył „Rz" fakt, że na mecz ze Standardem Liege nie znalazł się nawet w szerokiej kadrze.

Do ochrony

Klub pozwolił mu odejść za darmo, mimo że zawodnik ma kontrakt ważny jeszcze pół roku. Wasilewski liczył na duże pieniądze w którejś z egzotycznych lig, ale nikt się do niego nie zgłosił, dlatego wyraźnie obniżył swoje wymagania względem Legii.

W tej sytuacji zanosi się na to, że najgłośniejszym transferem tej zimy będzie sprowadzenie kolejnego reprezentanta Polski, który najlepsze lata ma za sobą. Najlepsze – na Europę, bo u nas może, jak Michał Żewłakow, być gwiazdą całej ligi.

Młodzież w Legii potrzebuje ochrony. To nie jest nowy pomysł Jana Urbana, podobnie myślał jeszcze Maciej Skorża. Miejsce w składzie dla Daniela Łukasika, Dominika Furmana czy Jakuba Koseckiego? Tak, ale ich fantazja musi mieć wsparcie w doświadczeniu.

– Nawet jeśli młodzi popełniają błędy, Urban nie ma do nich pretensji. Oni mają się przy nas dobrze bawić, grając w piłkę – mówi „Rz" Jakub Wawrzyniak.

Do obrony Legii w tym sezonie było dużo zastrzeżeń, drużyna jest pierwsza w tabeli, ale straciła więcej goli niż Polonia Warszawa i Górnik Zabrze. Słabszy okres miał Żewłakow, który przy transferze Wasilewskiego odgrywa ważną rolę – piłkarze znają się z reprezentacji, bardzo się lubią i razem mieliby stworzyć duet stoperów nie do przejścia. Stoperów, bo występ Wasilewskiego w reprezentacji Polski na prawej stronie obrony (podczas meczu z Irlandią w Dublinie) pokazał, że na tę pozycję piłkarz ten już się nie nadaje, jest za wolny.

Legia odkurza stare gwiazdy, daje szansę na drugie życie piłkarzom, którzy za granicą już się wypalili. Przed tym sezonem Urban zaskoczył wszystkich, podpisując kontrakt z 34-letnim Markiem Saganowskim, który wrócił do Legii po kilkuletnich wojażach po Europie. Sprawdził się, okazało się, że może współpracować ze swoim rówieśnikiem Danijelem Ljuboją i gdyby nie kłopoty z sercem, miałby miejsce w pierwszym składzie. Żewłakow miał świetny pierwszy sezon, po tym gdy skończył grę w Olympiakosie Pireus i pożegnał się także z reprezentacją Polski.

Gdyby Legii udało się sfinalizować transfer, trzej jej obrońcy – Wasilewski, Żewłakow i Wawrzyniak – mieliby na koncie 193 mecze w kadrze. Takiego doświadczenia w defensywie zazdrościłaby Legii cała ekstraklasa. Artur Jędrzejczyk i Jakub Rzeźniczak występujący po prawej stronie także zresztą dostają powołania od selekcjonera.

Sprowadzając Wasilewskiego, Legia kupiłaby zresztą więcej niż piłkarza. To dobry duch każdej drużyny, ambitny, z olbrzymim wpływem na kolegów.

– Wasilewski, Żewłakow i Mariusz Lewandowski byli liderami mojej reprezentacji na boisku i poza nim. Mieli pasję, charakter. Marcin jest bardzo silny psychicznie, świetnie radzi sobie z presją, mobilizuje cały zespół, nigdy nie unikał odpowiedzialności – mówił o nim Leo Beenhakker.

„Czołg" albo „Bizon"

Kiedy reprezentacja straciła Wasilewskiego tuż przed ważnym meczem z Irlandią Północną w eliminacjach mistrzostw świata 2010, piłkarze mówili, że „ktoś wyrwał serce drużynie". Tym kimś był Axel Witsel, który brutalnie sfaulował Polaka w meczu ligi belgijskiej – Wasilewskiemu groziło kalectwo, ale jego koledzy powtarzali: „jeżeli ktoś ma z tego wyjść, to tylko Marcin". Gdy leżał w szpitalu, odpisywał znajomym na SMS: „Co cię nie zabije, to wzmocni". Miał wrócić do gry po roku, zaczął trenować po ośmiu miesiącach. Do kadry wrócił po dwóch latach, wezwany niespodziewanie przez Franciszka Smudę, który znał go z pracy w Lechu Poznań i mówił wcześniej, że to piłkarz typu „siła razy gwałt".

Anderlecht musiał Wasilewskiego zmienić, skoro został podstawowym stoperem na Euro 2012. Po mistrzostwach prosił dziennikarzy, żeby nie cenzurowali jego słów do kibiców: „Daliśmy d..." – powtarzał, a podczas spotkania, na którym reprezentacja dziękowała za doping, nie powstrzymał płaczu.

Wasilewski, pseudonim Czołg albo Bizon, ma serce na dłoni. Na boisku piłka może go minąć, rywal już nie. Poza boiskiem – bez przerwy żartuje, jest duszą towarzystwa. Kiedy kilka miesięcy temu w przerwie meczu z Czarnogórą trener Waldemar Fornalik wszedł do szatni, odprawę robił już Wasilewski.

– Rzeczywiście znowu było bardzo głośno. Przed meczem mieliśmy jakieś założenia, a na boisku nie potrafiliśmy tego pokazać. Ale wreszcie przestaliśmy się klepać po plecach i mówić, że jest dobrze. Wygarniamy sobie całą prawdę od razu, żeby w kolejnych spotkaniach ustrzec się błędów – opowiadał „Rz".

Gdyby kapitana wybierała drużyna, wygrałby wybory. Nosił opaskę w meczu z Anglią, kiedy kontuzjowany był Jakub Błaszczykowski. Film, na którym śpiewa hymn, ma blisko milion odsłon na YouTubie. Transfer Wasilewskiego do Legii to także dobry chwyt marketingowy, drużyna nabierze charakteru.

Na początku grudnia Wasilewski nie chciał słyszeć o przenosinach do Warszawy, kwota, jakiej zażądał od Legii, była zbliżona do miliona euro rocznie. W ekstraklasie nikt tyle nie płaci, najlepsi mają ponad dwa razy mniej.

33-letni Wasilewski miał wtedy jeszcze nadzieję, że jego problemy w Anderlechcie Bruksela są przejściowe. Nie grał w lidze, ale występował w Lidze Mistrzów. Myślał, że zimą odzyska pewne miejsce w składzie.

Pozostało jeszcze 92% artykułu
Piłka nożna
"Faraon Manchesteru”. Czy Omar Marmoush uratuje City?
Piłka nożna
Bundesliga. Hit w Leverkusen na remis, Bayern krok bliżej odzyskania tytułu
Piłka nożna
W Korei Północnej reżim zakazuje transmisji meczów trzech klubów Premier League
Piłka nożna
Liga Konferencji. Solidna zaliczka Jagiellonii Białystok
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Harry Kane poszedł w ślady Roberta Lewandowskiego