Niemcy piszą, że Bayern za kilka miesięcy może tańczyć na trzech weselach. Mistrzem Niemiec może już właściwie się czuć, we wczorajszym ćwierćfinale wyeliminował jedyną drużynę, która mogła choćby marzyć o tym, żeby mu się przeciwstawić. No i jest jeszcze Liga Mistrzów, w której Bayern przejeżdża się po kolejnych rywalach jak walec.
Spotkanie z Borussią miało dla piłkarzy z Monachium wymiar wyjątkowy. To było jak walka z demonami, Dortmund śnił się gwiazdom Bayernu po nocach. Niby w lidze już wszystko wyjaśnione, ale brakowało przytupu, zwycięstwa w bezpośrednim starciu, o być albo nie być. Nie bez przyczyny Arjen Robben, który strzelił jedynego gola meczu tuż przed przerwą, po zakończonym meczu cieszył się ze zwycięstwa, jakby właśnie zdobył mistrzostwo świata. Robben dopiero trzeci raz w tym sezonie zagrał od pierwszej minuty, na boisku nie było Francka Ribery'ego, który nie mógł grać za czerwoną kartkę w poprzednim spotkaniu.
W Pucharze Niemiec mógł za to grać Robert Lewandowski, który w Bundeslidze został zawieszony na trzy mecze, za podobno brutalny faul w meczu z HSV Hamburg. Polski napastnik miał przedstawić się publiczności w Monachium, która według wszystkich znaków od nowego sezonu będzie jego publicznością.
Według dziennika „Bild" prezes Bayernu Karl-Heinz Rummenigge i dyrektor sportowy Matthias Sammer spotkali się w Zurychu z Josepem Guardiolą i rozmawiali między innymi o sprowadzeniu Polaka z Borussii Dortmund. Guardiola zacznie pracę w Bayernie Monachium od lipca. Nie wiadomo, czy widzi Polaka w składzie, ale jeszcze przed wczorajszym meczem dyrektor sportowy Borussii Michael Zorc przyznał, że nie ma już szans na przedłużenie umowy z polskim napastnikiem. Nie wiadomo jednak, czy Lewandowski odejdzie już tego lata, kiedy Borussia mogłaby jeszcze na nim zarobić, czy w 2014 roku, kiedy będzie wolnym zawodnikiem i sporą część pieniędzy z transferu mógłby przyjąć na własne konto.