„Turbomistrzowie" – nazwał piłkarzy z Monachium magazyn „Kicker" po sobotnim zwycięstwie we Frankfurcie nad Eintrachtem (1:0). Zwycięstwie, które dało im 23. tytuł w historii, pierwszy od trzech lat i pierwszy wywalczony tak szybko.
Bayern pobił swój rekord z sezonów 1972/1973 i 2002/2003, gdy mistrzostwo zapewniał sobie cztery kolejki przed końcem rozgrywek. – To imponujące – przyznał specjalista od sprintów Usain Bolt. Najszybszy człowiek na ziemi jest kibicem Manchesteru United, ale korzysta z usług lekarza Bayernu. Często przyjeżdża do Monachium, zna się z kilkoma piłkarzami, m.in. Bastianem Schweinsteigerem, który w sobotę pięknym golem piętą dał sygnał do krótkiego świętowania (wcześniej rzutu karnego nie wykorzystał David Alaba).
– Wypijemy jedno, może dwa piwa, a potem koncentrujemy się na środowym meczu w Turynie – opowiadał Philipp Lahm. Bayern jest już jedną nogą w półfinale Ligi Mistrzów, tydzień temu pokonał Juventus 2:0. – Mogą w tym roku wygrać wszystko, nawet jeśli trafią teraz na Real czy Barcelonę – twierdzi Bolt.
Bayern niszczy rywali jak walec. Przegrał w Bundeslidze tylko raz, trzy mecze zremisował, stracił zaledwie 13 goli. – Jestem pewien, że stać nas na potrójną koronę – mówi Jupp Heynckes, który latem będzie musiał ustąpić miejsca na ławce Pepowi Guardioli. Hiszpan dostanie na transfery worek z pieniędzmi, choć Bayern już wydaje się drużyną kompletną. – Po takim sezonie jak ten moglibyśmy nic nie zmieniać, ale uważam, że to podziała mobilizująco na cały klub – oświadczył prezes Karl-Heinz Rummenigge.
Robert Lewandowski kolejną bramką, w meczu z broniącym się przed spadkiem Augsburgiem (4:2), przybliżył się do tytułu króla strzelców. Ma już 21 goli, wyprzedza o trzy Stefana Kiesslinga z Bayeru Leverkusen. Cały czas goni też rekord Gerda Muellera, który ponad 40 lat temu trafiał w 16 spotkaniach Bayernu z rzędu. Lewandowskiemu brakuje jeszcze sześciu meczów, w sobotę zrównał się z Klausem Allofsem (Koeln), ustalając wynik w doliczonym czasie.