Przez lata stan Amazonas był odizolowany od reszty Brazylii. Ośrodki badawcze i szkoły wyższe regionu nie mogły doprosić się połączenia telekomunikacyjnego z innymi miastami. Sytuacja zmieniła się dzięki przygotowaniom do mundialu.
- Doprowadzenie sieci światłowodowej do Amazonas było jedną z najważniejszych inwestycji telekomunikacyjnych w naszym kraju. Teraz na terenie całego państwa mamy szerokopasmową sieć badawczą. Jest to coś, co znacząco wpłynie na rozwój brazylijskiej nauki – mówił minister sportu, Luis Fernandes. – Nie udałoby się tego zrealizować, gdyby nie mistrzostwa świata.
Utworzenie sieci światłowodowej jest udogodnieniem dla kibiców. Jednak nie zniknie ona z Brazylii razem z ich wyjazdem. To jeden z tych zysków, które pojawiły się dzięki mundialowi, mimo że nie są z nim bezpośrednio związane. Od 2007 roku, kiedy już było wiadomo, że najlepsi piłkarze świata przyjadą do Ameryki Południowej, pojawiły się ambitne plany rozwoju. Władze miały budować lub remontować lotniska, hotele czy poprawiać transport publiczny. Za nadrzędny cel postawiły sobie stworzenie szybkiej sieci kolejowej między Sao Paolo a Rio de Janeiro. Rzeczywistość dość szybko zweryfikowała zapowiedzi urzędników. Już dziś wiadomo, że znacznej części obietnic i planów nie uda się zrealizować. Zostały one zupełnie zaniechane lub odłożono je na później. Tak stało się m. in. z komunikacją autobusową, która miała dowieźć kibiców do stolicy stanu Amazonas, Manaus. Także projekty sieci tramwajowych w Brasilii oraz Cuiabie trafiły na półkę. Zdaniem Fernandesa części pomysłów nie udało się zrealizować przez niejasny podział obowiązków.
- Niektóre plany są bardzo złożone. Problem pojawia się też w zarządzaniu. Czasami decyzje podejmuje rząd, czasami władze stanu a czasem miasto. Współpraca między nimi nie zawsze układa się najlepiej – tłumaczył zaistniałą sytuacje minister sportu. Tak było np. w Manaus, gdzie pomysły państwowych urzędników blokował burmistrz miasta. Fernandes dodaje, że niektóre propozycje służyły co prawda rozwojowi danego regionu, ale nie miały wiele wspólnego z mistrzostwami świata. A to one wyznaczają priorytety działania. Najważniejsze są stadiony. Potem komunikacja oraz telekomunikacja, a dopiero później miasta mogły starać się o pieniądze na inne projekty.
Brazylijczycy najbardziej martwią się tym, w jaki sposób kibice będą podróżować po ich kraju. Odległości między miastami-gospodarzami są ogromne. Fan udający się z Porto Alegre do Fortalezy będzie musiał pokonać ponad 3200 kilometrów. Drogi pozostawiają wiele do życzenia, a sieć kolejowa nie dociera do części miast. Droga powietrzna także jest problematyczna. Wszystkie loty krajowe odbywają się przez Sao Paolo, gdzie pasażerowie często zmuszeni są czekać niewyobrażalnie długo na samolot do kolejnego miasta. Luis Fernandes uspokaja, że rząd już od jakiegoś czasu negocjuje z liniami lotniczymi w sprawie czarterów dla kibiców. Minister sportu liczy, że wszystkie niedociągnięcia organizacyjne przysłoni radość Brazylijczyków.