– Sprawa nie jest jeszcze przesądzona. Wieczorem po pierwszym meczu, w Hiszpanii nikt nie wierzył w szanse Realu, następnego dnia było już kilku odważnych. Jestem przekonany, że we wtorek o awansie przekonany będzie cały kraj – mówił Juergen Klopp po tym, jak Borussia pokonała Real w pierwszym półfinale 4:1.
W szatni Borussii w Dortmundzie nie było euforii, piłkarze nie świętowali sukcesu na wspólnej kolacji, a następnego dnia karnie wszyscy przyjechali na trening. Wynik pierwszego meczu przerósł ich oczekiwania, ale żaden z nich nie odważył się powiedzieć, że sprawa awansu jest już rozstrzygnięta.
– Może gdyby udało się uniknąć tego jednego straconego gola, bylibyśmy pewni swego. Ale Realu nie można zlekceważyć nawet przez chwilę. Przecież jeśli szybko stracimy bramkę w rewanżu, zrobi się bardzo gorąco, bo gospodarze uwierzą, że są w stanie odrobić straty – mówi „Rz" Łukasz Piszczek.
Borussia najlepiej czuje się w ataku, dlatego w pierwszym meczu nie zrezygnowała z ofensywy, nawet gdy prowadziła 4:1. Natomiast obrona nie jest już tak szczelna, błąd Matsa Hummelsa mógł kosztować bardzo drogo. Tyle że ostatnio Borussia przegrała 0:3 28 września 2011 roku, 43 mecze temu. Też w Lidze Mistrzów, przeciwko Olympique Marsylia w fazie grupowej. Od tego czasu Borussia przegrała tylko siedem spotkań, zaledwie jedno – różnicą dwóch goli.
– Bardzo się zmieniliśmy. Zrozumieliśmy, na czym polega gra w Europie, staliśmy się bardziej wyrachowani, szturmem i entuzjazmem zdobyliśmy pierwsze mistrzostwo Niemiec, następne sukcesy wymagały już od nas czegoś innego. Przede wszystkim dojrzałości – mówi „Rz" Jakub Błaszczykowski.