Mamy lepszych piłkarzy

Polacy pewni swego: do Kiszyniowa po trzy punkty. Mecz z Mołdawią jutro o 20.15

Publikacja: 06.06.2013 01:28

Waldemar Fornalik ma powody do zmartwień.

Waldemar Fornalik ma powody do zmartwień.

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Reprezentacja Polski znowu ma nóż na gardle ale – jak mówi Kamil Grosicki – do takiej sytuacji piłkarze przez lata zdążyli się przyzwyczaić. Żeby liczyć się w eliminacjach mistrzostw świata, w piątek w Kiszyniowie trzeba wygrać z Mołdawią. Rywal nie jest przesadnie wymagający, ale na własnym stadionie potrafił już sprawić kłopoty silniejszym.

– Wszyscy patrzą nam na ręce. Proszę uwierzyć, że nie boimy się Mołdawian, jedziemy po trzy punkty, ale tym razem zamiast pięknie o tym mówić, chcemy po prostu pokazać wszystko na boisku – mówi „Rz" Jakub Wawrzyniak.

Po zwycięstwie nad Liechtensteinem kadra miała trenować na boisku ośrodka w Wieliczce, ale padający deszcz zamienił je w jezioro i piłkarze wrócili na obiekty Cracovii. Wszyscy są zdrowi, a bohaterowie z Dortmundu wypoczęci, bo Waldemar Fornalik nie chciał ryzykować ich urazu na grząskim boisku i zostawił we wtorek na ławce rezerwowych.

Robert Lewandowski odmawiał komentarza do informacji, że oficjalnie poprosił Borussię o zgodę na transfer. Wyraźnie zmęczony jest już zamieszaniem, jakie od kilku miesięcy panuje wokół jego przenosin do Bayernu Monachium.

– Nie wiem jako zawodnik jakiego klubu przyjadę na następne zgrupowanie. To teraz nieważne, w tym sezonie został nam jeszcze jeden mecz, który musimy wygrać. Czujemy się mocni, w kadrze nie ma przypadkowych ludzi – mówił.

Wszyscy pytają o obronę. Z Liechtensteinem Waldemar Fornalik zrobił inwentaryzację i przyjrzał się wszystkim, których ma do dyspozycji. Zanosi się, że na środku zagra Artur Jędrzejczyk z Marcinem Komorowskim, a po bokach Jakub Wawrzyniak i Bartosz Bereszyński. Młody obrońca Legii jest chyba największym wygranym wtorkowego sparingu. Pokazał, że nie ma kompleksów i stać go na lepszą grę, niż wolnego Marcina Wasilewskiego.

Pytanie czy Fornalikowi wystarczy odwagi, by za plecami Lewandowskiego wystawić młodziutkiego Piotra Zielińskiego. Sam piłkarz przyznał, że kiedy zobaczył przygotowaną dla siebie koszulkę z numerem „10" poczuł, że być może przewidywana jest dla niego inna rola niż statysty.

Fornalik zmienił trochę zasady gry, wreszcie pokazał, co naprawdę się liczy. To dobrze, że odciął drużynę od Warszawy wynosząc się do Warki, to dobrze, że piłkarze przed meczem o wszystko z Mołdawią nie mogli biegać po reality-show, a piłkarze Legii nie dostali zgody na zabawę w Soho Factory podczas gali kończącej sezon ekstraklasy.

To, że zasłużyli na te wyróżnienia, piłkarze Legii mają pokazać w Kiszyniowie. A i obowiązki wobec sponsorów mogą poczekać. Niezależnie od tego, kto w PZPN naciskał, by jednak wziąć udział w niedzielnym programie jednego ze sponsorów „Ekipa na swoim".

Ekipa Fornalika będzie na swoim tylko, jeżeli wygra w Kiszyniowie. To mecz o posadę selekcjonera.

Zbigniew Boniek mówi, że trener może spać spokojnie, ale po chwili dodaje „na razie". Czyli do piątkowego meczu.  Każdy inny wynik niż zwycięstwo będzie oznaczał początek terapii wstrząsowej.

Dzisiaj o 12. Polacy lecą do Mołdawii, nie będzie szoku klimatycznego, w trakcie meczu ma być tylko kilka stopni więcej niż w Polsce, znowu będzie padał deszcz. W kadrze trenera Iona Carasa nie ma ani gwiazd, ani niespodzianek. Trzech piłkarzy grało kiedyś w naszej ekstraklasie – Anatolij Dorosz, Aleksandru Suworow i Georghi Owsjannikow. Mołdawia w sześciu meczach eliminacji wywalczyła tylko cztery punkty, z Czarnogórą przegrała jednak tylko 0:1 po golu w końcówce, wywalczyła też bezbramkowy remis z Ukrainą.

– Nie mamy strachu, ale respekt. Trzeba do tego spotkania podejść na poważnie. Mam lepszych piłkarzy niż trener Caras, ale będą musieli to udowodnić. Nie przewiduję porażki, w ogóle nie biorę jej pod uwagę – mówi Fornalik.

Transmisja jutro o 20.15 w TVP1 i Polsacie Sport

Michał Kołodziejczyk z Krakowa

Reprezentacja Polski znowu ma nóż na gardle ale – jak mówi Kamil Grosicki – do takiej sytuacji piłkarze przez lata zdążyli się przyzwyczaić. Żeby liczyć się w eliminacjach mistrzostw świata, w piątek w Kiszyniowie trzeba wygrać z Mołdawią. Rywal nie jest przesadnie wymagający, ale na własnym stadionie potrafił już sprawić kłopoty silniejszym.

– Wszyscy patrzą nam na ręce. Proszę uwierzyć, że nie boimy się Mołdawian, jedziemy po trzy punkty, ale tym razem zamiast pięknie o tym mówić, chcemy po prostu pokazać wszystko na boisku – mówi „Rz" Jakub Wawrzyniak.

Pozostało jeszcze 85% artykułu
Piłka nożna
Robert Lewandowski wśród najlepszych strzelców w historii. Pelé w zasięgu Polaka
Piłka nożna
Polska - Litwa 1:0. Drużyna, która nie daje radości
Piłka nożna
Czas napisać nowy rozdział. Kadra gra o mundial
Piłka nożna
Mundial 2026: Czy pod wodzą Thomasa Tuchela Anglia odniesie sukces? Znani wrócili do kadry
Materiał Promocyjny
Warunki rozwoju OZE w samorządach i korzyści z tego płynące
Piłka nożna
Ćwierćfinały Ligi Narodów. Na ostatniego rywala w eliminacjach mundialu Polacy muszą jeszcze poczekać
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń