Legioniści wygrali z Fluminense 2:0, a przewaga na boisku była jeszcze wyraźniejsza. Brazylijczycy przywieźli do Warszawy zawodników, którzy w większości nie przekroczyli 20. roku życia. W sobotę, przeciw Partizanowi, Jan Urban wystawił jedenastkę silniejszą niż w niedzielę w finale. Mecz z Serbami był wyrównany i na niezłym poziomie.
W finale kibice mogli porównać młodych Brazylijczyków z kilkoma niewiele od nich starszymi Polakami. Zespołowo Legia była zdecydowanie lepsza. Indywidualnie Brazylijczycy robili dobre wrażenie, imponowali techniką, szybkością i sprawnością. Na Austriaków w sobotę to wystarczyło. Na Legię już nie. Ale fakt, że w marcu obydwa kluby podpisały w Rio de Janeiro porozumienie o współpracy, może im wyjść na dobre. Zwłaszcza Legii. Pierwszy gracz, który na mocy tej umowy trafił na Łazienkowską, pomocnik Raphael Augusto, wystąpił w obydwu turniejowych meczach.
Dla Jana Urbana turniej stanowił okazję do sprawdzenia nowych zawodników. Najlepsze wrażenie zrobili 27-letni obrońca, Cypryjczyk portugalskiego pochodzenia Dossa Junior (z AEL Limassol) oraz 29-letni pomocnik, Portugalczyk Helio Pinto (z APOEL-u Nikozja). Były zawodnik Realu, 32-letni obrońca Raul Bravo, prawdopodobnie nie zostanie zatrudniony przez Legię. Wprawdzie w finale strzelił z bliska głową bramkę, bo był tam, gdzie powinien, ale w obronie grał bardzo niepewnie.
Zobaczyliśmy też ciekawych młodych Polaków: obrońcę Mateusza Cichockiego, napastnika Patryka Mikitę i pomocnika Michała Kopczyńskiego. Estończyk Henrik Ojamaa nie grał z powodu kontuzji.
Turniej był ostatnią próbą dla Legii przed meczami eliminacyjnymi Ligi Mistrzów. 17 lipca mistrzowie Polski grają we Wrexham z walijską drużyną New Saints FC. Rewanż w Warszawie 24 lipca. Żeby zagrać w fazie grupowej Ligi Mistrzów, Legia musi pokonać trzech przeciwników. Każdy kolejny będzie silniejszy.