Marzenie było jedno – uniknąć dalekich podróży. W kwalifikacjach Ligi Europejskiej nie da się zarobić wielkich pieniędzy, a wynajęcie samolotu to koszt nawet 80 tysięcy euro. W pierwszych rundach nie gra się też dla sławy – zwycięstwa z europejską trzecią liga uznawane są za obowiązek. A guza nabić sobie można: niedawno Jagiellonia przegrała z kazachskim Irtyszem Pawłodar, wcześniej Wisła Henryka Kasperczaka odpadła z Karabachem Agdam, tym samym, z którym teraz gra Piast.
Mecz ten będzie debiutem drużyny z Gliwic w Europie. Piast miał polecieć do Baku już w poniedziałek, ale działacze nie zdążyli wyrobić wiz, wylot przełożono na wtorek. Piast się przekona, czy plotki o rosnącej sile ligi azerskiej są prawdziwe.
W Gliwicach na wzmocnienia nie wydano ani złotówki, trzech piłkarzy: Łukasz Hanzel, Csaba Horvath i Kamil Wilczek, przyszło z Zagłębia Lubin, gdzie skończyły im się kontrakty. Kolejny raz w polskiej lidze próbuje swych sił Krzysztof Król, który ostatnio występował w Mołdawii. Defensywny pomocnik Carles Embuena to na razie zagadka – grał w młodzieżowych reprezentacjach Hiszpanii, ale potem tułał się po rezerwach kilku klubów.
Karabach zakończył rozgrywki ligowe w Azerbejdżanie na trzecim miejscu, płaci spore pieniądze piłkarzom, z których największą gwiazdą jest Brazylijczyk Richard Almeida. Trener Gurban Gurbanow chciałby powtórzyć sukces Neftczi Baku, które w poprzednim sezonie awansowało do fazy grupowej Ligi Europejskiej, gdzie trafiło m.in. na Inter Mediolan. Gurbanow wyrobił sobie świetną markę, przymierzano go do posady w Galatasaray.
W Lechu Poznań na tydzień przed meczem z fińskim zespołem FC Honka kontuzjowanych było aż dziewięciu zawodników. Zespół wzmocnił Szymon Pawłowski, który w końcu będzie mógł się sprawdzić w lepszej drużynie niż Zagłębie. Lech stracił jednak Aleksandyra Tonewa, który odszedł do Aston Villi. Trener Mariusz Rumak liczy, że przed rozpoczęciem sezonu uda się jeszcze sprowadzić dwóch zawodników.