Wynik 3:0 nie mówi prawdy o meczu Legii z Pogonią. Trener Jan Urban siedział przygnębiony przy ławce rezerwowych przez 90 minut. Po ostatnim gwizdku miał więcej pretensji do swoich zawodników niż pochwał. Legia myślami jest przy środowym spotkaniu z Molde, ale jeśli Ole Gunnar Solskjaer oglądał ligowy mecz mistrzów Polski, może być dobrej myśli.
Piłkarze Urbana mieli w sobotę w Szczecinie dużo szczęścia, przez pół godziny grali w przewadze jednego zawodnika po czerwonej kartce dla Donalda Djousse, zmarnowali kilka dobrych okazji, ale gdyby nie rewelacyjna postawa Duszana Kuciaka, wcale nie musieli wygrać. Pogoń nie potrafi poradzić sobie z Legią od piętnastu lat, dla piłkarzy z Warszawy to często najłatwiejsze mecze w sezonie. Drużyna Dariusza Wdowczyka tym razem może jednak mówić o sporym pechu.
Brak zrozumienia
– Zostaliśmy wypunktowani przez Legię, jak przez rasowego boksera. W pierwszej części mieliśmy okazje do zdobycia gola, ale strzeliła go Legia. Druga część rozpoczęła się dla nas dobrze, ale ponownie zostaliśmy skarceni przez gości. Martwi mnie słaba skuteczność, ale z gry z dobrym przeciwnikiem możemy być zadowoleni – mówił Wdowczyk.
Bramki dla Legii zdobywali Ivica Vrdoljak, Miroslav Radović i Władimir Dwaliszwili, w ekstraklasie wreszcie zadebiutował kupiony za blisko pół miliona euro Henrik Ojamaa. Na kilka dni przed najważniejszym meczem dla Legii, trudno jednak powiedzieć, że drużyna się rozumie. Na naszą ligę wystarczają indywidualne umiejętności poszczególnych zawodników, widać jednak brak zrozumienia między formacjami.
– Wynik jest wyższy, niż powinien być. Pogoń zagrała dobre spotkanie, podobała mi się ich gra, szanowali piłkę.Mam pretensje do zespołu, bo przy prowadzeniu 2:0 i przewadze liczebnej nie potrafimy grać cierpliwie. Wszystko jest szarpane. Wygrana cieszy, ale z gry nie jestem zadowolony – mówił Urban.