Czuję się trochę oszukany

O pozostaniu w Borussii Dortmund, żalu i obawach przed nowym sezonem mówi Robert Lewandowski w rozmowie z Michałem Kołodziejczykiem

Publikacja: 31.07.2013 00:29

Robert Lewandowski: – To wszystko jest takie mało niemieckie, my zachowujemy się normalnie, a Boruss

Robert Lewandowski: – To wszystko jest takie mało niemieckie, my zachowujemy się normalnie, a Borussia nie do końca

Foto: AFP

Rz: Trudno było panu zmobilizować się na mecz z Bayernem, w którym tak bardzo chciał pan grać?

Robert Lewandowski: Nie. Raczej myślałem o tym, że tylko Superpucharu brakuje mi w niemieckiej kolekcji i że warto byłoby go w końcu zdobyć. Próbowałem już dwa razy, raz okazaliśmy się gorsi od Bayernu, następnym razem od Schalke. Nie myślałem o Bayernie, tylko o Borussii, skoncentrowałem się na tym, żeby zagrać najlepiej, jak potrafię.

Przyglądano się każdemu pana gestowi, sprawdzano, czy cieszy się po golach dla Dortmundu...

Nie dziwiło mnie to i nie przywiązywałem do tego wagi. Mogą robić, co chcą. Może to była gra ze strony Borussii, bo nie chce mi się wierzyć, by taka analiza powstała bez powodu  Ale to dla mnie nie jest ważne.

Jak przyjęli pana koledzy po powrocie z urlopów? Chyba nikt nie spodziewał się zobaczyć pana ponownie w szatni?

Koledzy mniej więcej wiedzieli, jak wygląda sprawa mojego transferu. Nie wiem, czy to dla nich było ważne, ale nie sądzę, przecież każdy myśli o swojej karierze. Kiedy wszedłem do szatni, pytali, co tu robię, ale też cieszyli się, że będziemy dalej razem grali.

Jest pan rozczarowany, że został w Dortmundzie?

Trochę tak. Zawsze zachowywałem się fair wobec klubu, dotrzymywałem wszystkich zobowiązań i wydaje mi się, że dużo dla Borussii zrobiłem. Boli mnie to, że niektóre osoby zaprzeczają teraz swoim słowom. Jeśli ktoś coś mówi, powinien się tego trzymać. Nie chodzi mi tylko o transfer, kilka innych rzeczy, które poruszałem w dyskusjach z działaczami, nie zostało wykonanych, albo są wstrzymane.

Nie dostanie pan obiecanej podwyżki, nadal będzie pan zarabiał jak zawodnik wchodzący do składu?

Do słów prezesa Bońka czasami nie trzeba przywiązywać wagi, bo jest ich za dużo

Nie chcę mówić o szczegółach. Okazuje się, że słowa powiedziane mi prosto w oczy przez poważnych ludzi są nieprawdą. Czekam, mam nadzieję, że to się wszystko jeszcze wyjaśni.

Boi się pan, że zabraknie panu motywacji? Trudno grać w klubie, do którego ma się tyle zastrzeżeń.

Mam nadzieję, że nie zabraknie, choć może być ciężko. Tak po ludzku. Chcąc nie chcąc – momenty zwątpienia mogą się pojawić. Czego bym nie robił, jak ciężko nie pracował na treningach i jak nie starał w trakcie meczu, podświadomie będzie we mnie tkwiło, że zostałem oszukany. Może to za mocne słowo... Powiedzmy – że rozczarowała mnie postawa niektórych osób w klubie. Takie sytuacją mogą wpływać na postawę nie tylko sportowca, ale każdego, w normalnym życiu i pracy.

Podobno w trakcie meczu o Superpuchar kibice Bayernu przez dwie minuty skandowali pana nazwisko?

Coś tam słyszałem, ale w trakcie gry nie wszystkie odgłosy z trybun docierają do piłkarzy. Nie boję się o reakcję kibiców, nie myślę, żeby kibice z Dortmundu mieli do mnie złe nastawienie. Pamiętają przecież, że zawsze w trakcie gry dawałem wszystko, co miałem. Kibice to doceniają.

To prawda, że klub dał panu zgodę na transfer do innej drużyny niż Bayern? Mógł pan iść do Realu Madryt albo Chelsea Londyn?

I po co ja mam teraz takie rzeczy mówić? Żeby jutro z gazet się dowiedzieć, że w Dortmundzie wszystkiemu zaprzeczają? To zabawa bez sensu. Co innego się mówi, a co innego myśli i robi. To wszystko jest takie mało niemieckie, my zachowujemy się normalnie, a Borussia nie do końca.

Po wygranej z Bayernem kibice zaczęli pytać, po co chce pan zmieniać klub na gorszy...

To był tylko jeden mecz, za wcześnie na wyciąganie wniosków. Bez sensu prognozować przebieg całych rozgrywek po spotkaniu, które rozegrane zostało jeszcze przed sezonem. Borussia zawsze gra o najwyższe cele, ale trzeba poczekać, by się upewnić, na ile nas teraz będzie stać. Jest Bayern, ale liczyć będą się także Schalke czy Bayer Leverkusen. Mam nadzieję, że drużyna z Monachium nie zmonopolizuje rozgrywek tak, jak stało się to w ostatnim sezonie. Myślę, że cała liga stała się silniejsza, transfery naszych rywali robią wrażenie.

Borussia nadal ma krótką ławkę. Nie boi się pan, że znowu zabraknie sił na wszystkie rozgrywki?

Nic na to nie możemy poradzić, przecież piłkarze nie decydują o tym, kto wzmocni drużynę. Odeszło dwóch zawodników, przyszło trzech, po tym, co pokazali nowi piłkarze, można zakładać, że dzięki nim będziemy lepsi. Ale pamiętajmy, że Bundesliga stawia trudne wymagania, nawet bardzo dobrym zawodnikom, i będą oni potrzebować trochę czasu, by się przystosować.

Juergen Klopp na każdym kroku podkreśla pana profesjonalizm. To znaczy, że z trenerem nie ma pan problemu?

Żadnego. Nie widzę powodu, by coś miało się zepsuć. Zawsze mówimy sobie wszystko prosto w oczy i wiemy, że praca na 100 procent jest podstawą.

Ślub zmienił coś w pana życiu? Wie pan już, że jest nie tylko piłkarzem, ale i celebrytą?

Cała uroczystość przebiegła tak, jak sobie wymarzyłem. Powody do szczęścia są duże. Z jednej strony spodziewałem się, że mój ślub będzie atrakcyjny dla mediów, ale z drugiej czasami jest to uciążliwe, że nie można niczego zrobić bez świadomości bycia śledzonym. Czasami można się z tym pogodzić, nie widzę problemu, żeby fotograf robił mi zdjęcie w normalnej, życiowej sytuacji. Ale bywa też, że ktoś przesadza, wpycha się w osobiste sprawy. Na wieczór kawalerski do Nicei poleciał za nami paparazzi. Mieliśmy trochę zabawy, gubiąc go w drodze z lotniska. Musiał się potem trochę pomęczyć i poszukać, by znowu zrobić nam zdjęcia.

Zbliżają się mecze reprezentacji Polski. Z ręką na sercu – wierzy pan jeszcze w awans na mistrzostwa świata?

Dopóki jest matematyczna szansa, będziemy starali się ją wykorzystać. Ale nie ma co pompować balonu, lepiej spokojnie poczekać i zobaczyć, co się wydarzy. Albo jeszcze lepiej powiedzmy, że nie mamy już szans, by ewentualnie miło się zaskoczyć. Popatrzymy na tabelę po ostatnim meczu.

Zdziwił się pan, że prezes PZPN Zbigniew Boniek nie zwolnił trenera Waldemara Fornalika?

Czasami do słów prezesa Bońka nie trzeba za bardzo przywiązywać wagi, tak, jak robią to media. Bywa, że nie mają znaczenia, bo jest ich dużo. W drużynie nie ma podziałów, wszyscy stoją za trenerem, a on panuje nad zespołem.

Piłka nożna
Inter - Barcelona o finał Ligi Mistrzów. Robert Lewandowski gotowy do gry
Piłka nożna
Najszczęśliwszy człowiek na murawie. Harry Kane doczekał się trofeum
Piłka nożna
Legia z Pucharem Polski. Z kim zagra o Ligę Europy? Lista potencjalnych rywali
Piłka nożna
Stefan Szczepłek: Legia zdobyła Puchar Polski i uratowała sezon
Piłka nożna
Puchar Polski. Legia śrubuje rekord i ratuje sezon, Pogoń znów bez trofeum
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku