Czuje pan jeszcze wsparcie kibiców?
Czuję bardzo duże. To są przejawy normalności, na ulicy, w podróżach. Wiele osób do mnie podchodzi, chce robić zdjęcia. Życzą mi powodzenia, wytrwałości, odporności. Wierzą w to, co robię.
Mało pana było w mediach przez ostatnie dwa miesiące. Po wakacjach zobaczył pan rzeczywistość w trochę jaśniejszych barwach, czy raczej się zniechęcił?
Byłem dostępny dla mediów, ale widocznie nie było zapotrzebowania na selekcjonera. Odpocząłem, ale też analizowałem nasze występy i przygotowywałem plan na najbliższe mecze. Nie byłem zniechęcony nawet zaraz po zakończeniu meczu z Mołdawią. Pracuję w zawodzie kilkanaście lat, wiem, że zdarzają się trudne sytuacje, z którymi trzeba się zmierzyć. Przecież reprezentacja Polski miała długie fragmenty dobrej gry także w meczach, które nie kończyły się korzystnymi wynikami. To dodaje optymizmu. Jeśli kogoś stać na fantastyczne pół godziny, to stać go także na taką samą grę przez dłuższy czas.
Po meczu z Mołdawią nie myślał pan, że prezes PZPN Zbigniew Boniek pana zwolni?
Wolałbym skupić się na sprawach sportowych, a nie wracać do historii związanych z moją dymisją. Prezes wydał oświadczenie i sprawa jest zamknięta. Oczywiście nie jest tak, że nie docierają do mnie opinie i komentarze, ale jestem zahartowany w boju. Czuję się na siłach prowadzić tę drużynę, nie mam żadnych obaw.