Nazwiska obu piłkarzy były łączone z drużyną mistrzów Anglii, odkąd jej trenerem został David Moyes, były menadżer Evertonu. Szkot od początku swojej pracy na Old Trafford powtarzał, że chętnie widziałby Fellainiego i Bainesa w swoim zespole.
Jak podaje gazeta „Liverpool Echo", 48 godzin po rozpoczęciu rozgrywek Premier League dyrektor wykonawczy Manchesteru United Ed Woodward zaproponował 28 milionów funtów za obu zawodników. Ta oferta wywołała w Liverpoolu wściekłość. Zirytowany menadżer Evertonu Roberto Martinez nawet nie chciał słyszeć o tym, by rozpocząć negocjacje z Manchesterem. Trener zapowiedział, że zrobi wszystko, by zatrzymać zawodników na Goodison Park. Wcześniej jeden z angielskich klubów, którego nazwy menadżer nie chciał ujawnić, zgłosił chęć kupienia Bainesa, ale oferta została odrzucona. Tak samo będzie z każdą kolejną, a szczególnie z tą Manchesteru.
Zdaniem Martineza mistrzowie Anglii zaśmiali się w twarz kibicom i działaczom z Liverpoolu. Szkoleniowiec uważa, że Belg i Anglik Są warci o wiele więcej. Z końcem lipca w umowie Fellainiego wygasła klauzula odstępnego wynosząca 23,5 miliona funtów. Władze United proponowały za Bainesa 12 milionów. To znaczy, że za reprezentanta Belgii chciały zapłacić 16 milionów. Szefowie Evertonu nazwali ofertę Manchesteru „śmieszną" i stwierdzili, że wynika ona „ze złej woli". Zaniżając cenę mistrzowie Anglii chcieli pozbawić piłkarzy pewności siebie.
Działacze Evertonu najbardziej dziwią się, że na złożenie takiej propozycji zgodził się były trener ich klubu. W ofertę Manchesteru United nie mogą uwierzyć również kibice Evertonu, którzy twierdzą, że najlepszy angielski klub zrobił przedwczesny lub spóźniony primaaprilisowy żart. Zdaniem sympatyków 28 milionów wart jest sam Marouane Fellaini. A za Leightona Bainesa należałoby zapłacić minimum 15 milionów.