O takich meczach się śni

Legia – Steaua | Dziś o 20.45 w Warszawie mecz o Ligę Mistrzów i duże pieniądze. W Bukareszcie było 1:1. Szansa jest ogromna.

Publikacja: 27.08.2013 03:26

Jakub Kosecki zdobył gola w Bukareszcie. Przydałaby się powtórka w Warszawie, bo obrona remisu 1:1 j

Jakub Kosecki zdobył gola w Bukareszcie. Przydałaby się powtórka w Warszawie, bo obrona remisu 1:1 jest dla Legii zbyt ryzykowna.

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Sam awans w skali europejskiej nie jest specjalnym wydarzeniem, ale mistrzowi Polski nie udało się zagrać w tych najbardziej prestiżowych rozgrywkach od 17 lat. Taśmy z występami Legii i Widzewa z lat 90. są już zdarte, wystarczy włączyć je jeszcze raz, by zrozumieć, że zmieniło się wszystko.

Witamy w innej rzeczywistości, na innym stadionie, innym boisku i w lepszym oświetleniu. Inne są też pensje piłkarzy. Żeby jednak potwierdzić swoją przynależność do bogatej Europy, Legia musi zrobić dziś wieczorem ostatni krok. Tak blisko Ligi Mistrzów nie byliśmy od dawna.

Wyprzedzili nas już niemal wszyscy. Kiedy rok po roku w sierpniu boleśnie zderzaliśmy się z rzeczywistością, awans zapewniały sobie kluby z Białorusi, Rumunii czy Słowenii. Polakom ciągle czegoś brakowało – a to losowanie było nieszczęśliwe, bo przed reformą Michela Platiniego trzeba było mierzyć się z Barceloną i Realem, a to kilku chwil do szczęścia, jak dwa lata temu, gdy Wisła straciła gola z Apoelem Nikozja siedem minut przed końcem meczu.

Legia wydaje się mieć wszystko, by osiągnąć wreszcie to, co innym się nie udało. Budżet sto milionów złotych jest wyższy niż klubów, którym udawało się w ostatnich latach wejść do Ligi Mistrzów. Trener Jan Urban ma szeroki skład, niemal na każdej pozycji jest konkurencja.

Hasło, że Legia mogłaby wystawić dwa równorzędne składy, obaliły co prawda dwie ostatnie porażki w ekstraklasie, jednak Urban ma komfort, bo na najważniejsze mecze wystawia zawodników wypoczętych i głodnych gry. Może nawet podrażnionych tym, że nie grają co trzy dni.

– Jedyne, czego nam brakuje, to doświadczenie w wielkich i ważnych meczach. Większość z nas w Bukareszcie pierwszy raz w życiu miała styczność ze spotkaniem takiej rangi. Piłkarze Steauy wiedzą, czym to się je, w ostatnich sezonach w Europie prezentowali się świetnie – mówi Urban.

Legia przywiozła z Rumunii korzystny remis 1:1 i jeśli w Warszawie nie padłby żaden gol, awansowałaby do fazy grupowej LM. W taki sposób mistrzowie Polski przebrnęli poprzednią rundę, kiedy wykorzystali gola strzelonego w Molde i na własnym boisku pilnowali tylko, by nie stała się im krzywda. Teraz na taką taktykę nie mogą sobie pozwolić.

Steaua jest drużyną lepszą od Legii, w Bukareszcie stworzyła dużo więcej okazji podbramkowych i przez długie minuty panowała na boisku, nie dając piłkarzom Urbana dojść do głosu. Próba obrony bezbramkowego remisu będzie wodą na młyn Rumunów. Steaua potrafi grać na wyjeździe, nie przerazi się stadionu Legii, bo grała na większych i głośniejszych. Na Łazienkowskiej zresztą jedna trybuna będzie pusta, bo władze europejskiej piłki zamknęły „Żyletę”.

Nie spodobało się odpalanie rac (to jest zakazane i przez UEFA, i przez polskie prawo) oraz flaga, którą kibice Legii wywiesili podczas meczu z Walijczykami z New Saints, choć wcześniej zaakceptował ją delegat UEFA.

Urban nie ma drużyny w szczycie formy. Pewny może być chyba tylko tego, że na wysokości zadania stanie Duszan Kuciak. Pozostali mieli już w tym sezonie lepsze i gorsze momenty. Dwóch zawodników jest kontuzjowanych: Tomasz Jodłowiec będzie odpoczywać od treningów przynajmniej przez kilka tygodni, Bartosz Bereszyński dopiero wraca do pełnych obciążeń. Brak tych piłkarzy będzie miał wielki wpływ na zestawienie linii obrony. Wydaje się, że parę stoperów stworzą Jakub Rzeźniczak i Dossa Junior, na prawej stronie wystąpi Łukasz Broź, a na lewej Jakub Wawrzyniak.

– Nie możemy sobie pozwolić na grę na 0:0. Byłoby to zbyt ryzykowne. W Bukareszcie pierwszą połowę mieliśmy gorszą, ale na tym poziomie trzeba pamiętać, że są dwa mecze. Taką mieliśmy taktykę, chcieliśmy zbadać, jak Steaua prezentuje się na boisku. Teraz już nie będzie to potrzebne – mówi Jakub Kosecki.

Legia najgorzej wypada w ataku. Strzela mało goli, stwarza mało okazji. Marek Saganowski jak jeden z niewielu tak naprawdę nie ma konkurencji, bo Władimir Dwaliszwili bezskutecznie szuka formy z poprzedniego sezonu. Brakuje też rozgrywającego z prawdziwego zdarzenia.

Helio Pinto się nie nadaje, Miroslav Radović gra gorzej niż dwa lata temu, kiedy poprowadził Legię do dwóch zwycięstw nad Rapidem Bukareszt w Lidze Europejskiej. Urban zapowiada, że jego drużyna zagra bez strachu, ale na miarę możliwości. Tyle że obecnie możliwości nie pozwalają marzyć o huraganowych atakach – nawet skrzydła, na których Legia opierała grę w mistrzowskim sezonie, są trochę podcięte.

Przed rozpoczęciem sezonu Legia postawiła sobie cel minimum, jakim był awans do fazy grupowej Ligi Europejskiej. To już się udało. Prezes Bogusław Leśnodorski tłumaczył, że nie warto upierać się przy Lidze Mistrzów, powtarzał, że nie da się zbudować drużyny w jednym okienku transferowym. Tyle że teraz przed Legią stoi tak wielka szansa na historyczny sukces, że gdyby nie udało się go osiągnąć, Liga Europejska mogłaby być traktowana jako rozgrywki pocieszenia.

Trzeba wykorzystać dobry wynik z Bukaresztu i przede wszystkim uwierzyć, że awans jest możliwy. Być może największa blokada jest w głowach.

Początek meczu o 20.45. Transmisja w TVP 1, Canal+ i nSport.

O takich meczach się śni. Marzy się o tym, żeby zagrać dobrze i strzelić gola.
Ostatnio w Lidze Mistrzów grałem w Danii, ale teraz byłoby to coś wyjątkowego. Jestem u siebie, zbliżam się do zakończenia kariery i taki sukces bardzo poprawiłby mi humor.

Przed każdym meczem w europejskich pucharach czujemy dużą presję. Ale wiemy też, że jesteśmy mocni i podchodzimy do tego z zimną głową. Piłkarza nie może paraliżować stres, bo nie po to się trenuje, żeby uciekała taka szansa. W Bukareszcie osiągnęliśmy korzystny wynik, teraz gramy u siebie i nie będziemy się bronić.

Steaua w pierwszym meczu przywitała nas pressingiem, chciała przejąć inicjatywę. Wystarczyło jej sił na 30 minut, potem zauważyliśmy, że nadchodzi nasza szansa. Z minuty na minutę było lepiej, przejmowaliśmy kontrolę. Teraz znamy już swoje możliwości. —koło.

Stawka dzisiejszego meczu to nie 8,6 mln, ale co najmniej 13,6 mln euro, bo UEFA wypłaca za awans nie tylko zwykłą premię (wspomniane 8,6 mln), ale też miliony z tzw. market pool.
To kwota, o której często zapominamy i trudna do wyliczenia z góry, bo nie jest równa dla wszystkich. Zależy m.in. od siły rynku telewizyjnego w danym kraju. W ostatnim sezonie trafiło do market pool ponad 409 mln euro. Kluby z Anglii, Włoch, Niemiec i Hiszpanii zgarnęły blisko 275 mln, Ukraina ledwie 2,27 mln, a Bate Borysów z Białorusi tylko 270 tys.

Legia byłaby przy dzieleniu market pool w świetnej sytuacji, bo po pierwsze, nasz rynek telewizyjny jest dość mocny, a po drugie, mistrz byłby jedynakiem z ekstraklasy, czyli zgarnąłby całą pulę należną Polsce. Tacy jedynacy z porównywalnych rynków, jak np. rumuński CFR Cluj, dostali w poprzednim sezonie ponad 5 mln euro. To pieniądze za sam awans, a kolejne miliony można będzie zarobić na boisku (po milion euro premii za zwycięstwo, pół miliona za remis) oraz ze sprzedaży biletów. —piw

Nie myślimy o pieniądzach, ale prezes zdaje sobie sprawę, jakie kwoty są do zarobienia.
Jestem spokojny, drużyna też, choć wiemy, że stoimy przed ogromnym wyzwaniem. Powtarzam moim zawodnikom, że mogą dokonać wielkiej rzeczy. Jestem pewny, że nie zabraknie im ambicji. Nie może jej zabraknąć w takim meczu.

Tyle że to na Steauę nie wystarczy, musimy jeszcze dobrze grać w piłkę. Nie podoba mi się to, że zagramy bez wsparcia „Żylety”. Steaua też miała grzeszki, UEFA zajmuje się tą sprawą, ale mogła zagrać przy pełnych trybunach. To niesprawiedliwe.

Być może doping z trybuny za bramką specjalnie nie pomógłby Legii, ale mógłby zdeprymować przeciwników. Rumuni na pewno takiego dopingu nie słyszeli. Po pierwszym meczu wiemy, że Steaua świetnie atakuje, ale gdy musi też bronić, popełnia błędy. To daje do myślenia. —koło

Piłka nożna
Florentino Perez: Sił i pomysłów wciąż mu nie brakuje
Materiał Promocyjny
Suzuki e VITARA jest w pełni elektryczna
Piłka nożna
Napastnik bez tlenu. Czy Robert Lewandowski ma jeszcze szansę na tytuł?
Piłka nożna
Legia Warszawa zaczęła zakupy. Pierwszym transferem Wahan Biczachczjan
Piłka nożna
Z Neapolu do Paryża. Chwicza Kwaracchelia bohaterem największego zimowego transferu
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Piłka nożna
Juergen Klopp, "Doktor Futbol"
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego