Pożegnajcie się godnie

Żal po porażce z Ukrainą jeszcze nie minął, a jutro Polska–Anglia na Wembley. Może nam być jeszcze smutniej.

Publikacja: 13.10.2013 21:21

Reprezentacja Polski nie potrafi wygrać ważnego meczu od kilku lat

Reprezentacja Polski nie potrafi wygrać ważnego meczu od kilku lat

Foto: AP

Po każdym meczu eliminacji mistrzostw świata w Brazylii czekaliśmy na jakieś słowa prawdy. Raz odważył się na nie Marcin Wasilewski. Po marcowym spotkaniu z Ukrainą, przegranym przez reprezentację 1:3, powiedział, że piłkarzom zabrakło zaangażowania i że to niedopuszczalne. Wasilewski później już nie zagrał, stał się kozłem ofiarnym. Wygwizdali go kibice.

Waldemar Fornalik tonu nie zmienił, nawet kiedy po piątkowej porażce w Charkowie okazało się, że na mundial nie pojedziemy już na pewno. – Trener w szatni trochę podziękował nam za walkę, ale zapowiedział też, że będziemy ten mecz rozliczać. Nie wiem po co. Możemy prowadzić grę, ale i tak przegrywamy z Ukrainą, czyli jesteśmy od niej słabsi. Naprawdę nie ma co po raz kolejny opowiadać, że wyciągniemy wnioski i będziemy grać lepiej. Za późno, przecież na mistrzostwa już nie pojedziemy – mówił „Rz” w Charkowie Sławomir Peszko.

Spadek po Euro

Wnioski wyciągamy od sześciu lat, ale najwyraźniej nie jesteśmy w tym najlepsi. Sześć lat temu awansowaliśmy na Euro 2008. Obraz był trochę zakłamany – Leo Beenhakker wygrał grupę, chociaż z wyjazdów z Finlandii, Serbii i Portugalii nie potrafiliśmy wrócić ze zwycięstwem. U siebie było lepiej, ale przecież na początku eliminacji przegraliśmy z Finlandią na własnym stadionie, a z Serbią wywalczyliśmy tylko jeden punkt. Spotkanie z Belgią w Brukseli z tamtego okresu – wygrane 1:0, jest ostatnim sukcesem naszej reprezentacji na wyjeździe. Od tamtej pory nie wygraliśmy z nikim poważnym. I ciągle wyciągamy wnioski.

– Mamy wrażenie, że w polskim futbolu nic się nie zmienia. Są dobre momenty, ale wyniki mówią same za siebie. Nie pamiętam, żebyśmy z solidnym przeciwnikiem wygrali 3:0 i spokojnie czekali na następne spotkanie – mówi „Rz” Grzegorz Krychowiak.

Beenhakker miał w szatni olbrzymi szacunek, ale w eliminacjach mundialu w 2010 roku piłkarze odwrócili się także od niego.

Okres przygotowań do Euro 2012 został stracony. Franciszek Smuda, wybrany głosami ludu, zaprowadził nas tu, gdzie jesteśmy teraz. Kadra miała grać pięknie, ale powstawała bez planu. W każdym meczu było słychać krzyki trenera, błagał o pressing. To działa na jedno, dwa spotkania – doraźnie.

Po Euro została drużyna, w której przez rok zmieniło się niemal wszystko. Kolejne pokolenie piłkarzy stworzyło zespół, który nie ma nawyku wygrywania. Fornalik nie porwał tłumów, zawodnicy niby go popierają, jednak nie oddaliby za trenera ostatniej koszuli. Trudno też wyobrazić sobie, żeby w kadrze był twórczy ferment, selekcjoner dobrał sobie sztab spokoju. A nie mamy tak dobrych piłkarzy, by wszystko wzięli na siebie.

Nie ma czasu

– Ukraińcy nie stwarzali wielkiego zagrożenia, ale przeprowadzili jedną akcję i wygrali. My w wielu meczach byliśmy lepsi, ale mało przekonujący. Głupio remisowaliśmy, dlatego jesteśmy w tym miejscu. Nie jesteśmy drużyną z pierwszej dziesiątki rankingu. Mam nadzieję, że lepsze przyjdzie już jutro, ale pora nauczyć się wygrywać. Jedną bramką, byle jak. Styl w kwalifikacjach nie daje punktów – mówi „Rz” Robert Lewandowski.

Smuda na pierwszym treningu podczas zgrupowania rozdawał znaczniki tym, którzy jego zdaniem zagrają w wyjściowym składzie. Pięć dni przygotowań rzadko zmieniało początkowe postanowienie trenera. Fornalik o składzie informował w dniu meczu, często zaskoczeni byli sami piłkarze. Czasami zmiany wymuszane były przez kontuzje, ale bywały też po prostu przyznaniem się do błędu.

– Nie powołałem Sebastiana Boensicha, bo pewnego zachowania nie jestem w stanie zaakceptować. Teraz nie wiem, czy gdybyśmy z Czarnogórą zagrali z Grzegorzem Wojtkowiakiem na lewej obronie, nie udałoby nam się tego spotkania wygrać – mówił selekcjoner na lotnisku w Charkowie.

Wojtkowiaka w kadrze nie było od roku, Mariusza Lewandowskiego – cztery lata. Prochu nie wymyślili, ale zagrali przyzwoicie. Błąd Wojtkowiaka, po którym straciliśmy gola, jest trochę mylący – piłkarz TSV Monachium dał drużynie więcej niż Boenisch. Mariusz Lewandowski na pewno nie był gorszy od Eugena Polanskiego czy Daniela Łukasika. Kogo trzeba obwiniać za to, że nie było ich w kadrze od początku eliminacji, jeśli nie Fornalika?

Po wyprawie do Charkowa w kadrze nie nastąpił wysyp niespodziewanych kontuzji i urazów, tylko dlatego, że mecz na Wembley ciągle pozostaje dla nas mityczny. Każdy piłkarz chce zagrać tam, gdzie narodziła się legenda reprezentacji Polski.

Do Rumunii wrócił Łukasz Szukała, który nie mógłby zagrać za żółte kartki, więc Fornalik znowu będzie zmieniał obronę. Trener zwolnił ze zgrupowania także Pawła Wszołka, ale tylko dlatego, że nie widział możliwości, by zagrał przeciwko Anglii – piłkarz Sampdorii wzmocni reprezentację młodzieżową w wyjazdowym meczu z Turcją.

W wyjściowym składzie na mecz z Ukrainą pojawiło się tylko dwóch piłkarzy, którzy regularnie grali u Smudy – Błaszczykowski i Robert Lewandowski.

Każdy kolejny selekcjoner po kilku miesiącach pracy powtarza, że nie spodziewał się, że będzie miał tak mało czasu na treningi i że prowadzenie kadry tak bardzo różni się od codzienności klubowej. Prezes PZPN Zbigniew Boniek powinien na początku rozmów z nowymi kandydatami zadawać pytanie, czy zdają sobie z tego sprawę. Nikt nie dostanie więcej czasu niż Smuda i Fornalik.

Co zrobi Boniek

Trener, który przegrał eliminacje do mundialu w Brazylii, jest teraz dużo mądrzejszy i jeżeli Boniek nie ma godnego następcy (a nie ma, bo nie jest nim na razie zainteresowany), być może najbardziej logiczne byłoby pozostawienie Fornalika na kolejne eliminacje. Ostatni rok to było chodzenie po omacku, dopiero teraz mogą przyjść pierwsze korzystne rezultaty z przemiany pokoleniowej, która powoli następuje.

Trener sam z pracy nie zrezygnuje, zapowiada, że skoro obowiązuje go kontrakt do końca roku, chce prowadzić drużynę w listopadowych meczach towarzyskich. Boniek obiecywał, że Fornalik zostanie do czasu, aż reprezentacja straci matematyczne szanse na awans.

Straciła, a prezes milczy. Nie wiadomo, czy odezwie się po Wembley, może rzeczywiście weźmie na przeczekanie i ewentualnej zmiany doczekamy się dopiero pod koniec roku. Boniek powtarza, że kibice i dziennikarze już raz wybrali selekcjonera i kadra nie wyszła na tym dobrze. Teraz wszystko zależy od niego.

– Z miesiąca na miesiąc gramy lepiej. Czas rozliczeń Fornalika moim zdaniem jeszcze nie przyszedł. Myślę, że w końcu pojawią się wyniki – mówi Krychowiak. Mariusz Lewandowski dodaje: – Mecz z Ukrainą pokazał, że mamy wielkie możliwości. Tym razem nie zabrakło zaangażowania. Walczyliśmy za Polskę i za nazwiska, które nosimy na plecach.

Mecz na Wembley to już tylko gra o prestiż. Czas pogodzić się z tym, że mamy drużynę trzecioligową, bo przecież Ukraina, Słowacja czy Słowenia, z którymi ostatnio przegrywamy, na wielkich turniejach też niczego nie potrafią zdziałać.

Każdy inny rezultat niż wysoką porażkę z Anglią trzeba będzie potraktować jako sukces trenera i piłkarzy. Godne pożegnanie – to wszystko, co wam zostało do zrobienia.

Po każdym meczu eliminacji mistrzostw świata w Brazylii czekaliśmy na jakieś słowa prawdy. Raz odważył się na nie Marcin Wasilewski. Po marcowym spotkaniu z Ukrainą, przegranym przez reprezentację 1:3, powiedział, że piłkarzom zabrakło zaangażowania i że to niedopuszczalne. Wasilewski później już nie zagrał, stał się kozłem ofiarnym. Wygwizdali go kibice.

Waldemar Fornalik tonu nie zmienił, nawet kiedy po piątkowej porażce w Charkowie okazało się, że na mundial nie pojedziemy już na pewno. – Trener w szatni trochę podziękował nam za walkę, ale zapowiedział też, że będziemy ten mecz rozliczać. Nie wiem po co. Możemy prowadzić grę, ale i tak przegrywamy z Ukrainą, czyli jesteśmy od niej słabsi. Naprawdę nie ma co po raz kolejny opowiadać, że wyciągniemy wnioski i będziemy grać lepiej. Za późno, przecież na mistrzostwa już nie pojedziemy – mówił „Rz” w Charkowie Sławomir Peszko.

Pozostało 87% artykułu
Piłka nożna
Koniec wspaniałej passy Legii w Lidze Konferencji. Co z awansem do 1/8 finału?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Piłka nożna
Bezwzględna Barcelona. Niespodziewany bohater meczu w Dortmundzie
Piłka nożna
Arabia Saudyjska organizatorem mundialu. Kosztowna zabawa na pustyni
Piłka nożna
Borussia Dortmund - Barcelona. Robert Lewandowski przyjeżdża do Łukasza Piszczka
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Paris Saint-Germain wygrywa, ale nadal stoi nad przepaścią