Jeszcze nigdy mecz III ligi nie był na ustach całej Italii. Wszystkie telewizje w głównych wydaniach wiadomości pokazały kuriozalne sceny z niedzielnego spotkania Salernitana – Nocerina, drużyn z Salerno i Nocery w Kampanii.
Prasa już nazwała mecz „największą hańbą włoskiego futbolu" i „symbolem abdykacji sportu przed bandytami". Szef Włoskiego Komitetu Olimpijskiego Giovanni Malagò podsumował: „Jesteśmy teraz pośmiewiskiem futbolowego świata".
W dwie minuty po rozpoczęciu meczu trener Noceriny Gaetano Fontana dokonał trzech zmian, a potem jego gracze przy niemiłosiernych gwizdach i wyzwiskach z trybun zaczęli padać na murawę jak muchy. Trzech po niegroźnych kontaktach z rywalami, a dwóch bez żadnego powodu. Okulałym schodzić z boiska pomagał sztab medyczny, inni wykrzywiając twarz w paroksyzmie bólu korzystali z elektrycznego wózka.
W 21 minucie na boisku było tylko 6 graczy Noceriny i sędzia zgodnie z przepisami przerwał mecz. Dyrektor sportowy klubu zaraz potem tłumaczył, że autokar przybył do Salerno z opóźnieniem, więc piłkarze nie zdążyli odbyć rozgrzewki i stąd plaga kontuzji, ale dla wszystkich było jasne, że futboliści symulowali i Nocerina odegrała zbiorową komedię.
Praprzyczyną żałosnego spektaklu było to, że pięć dni wcześniej z powodu chuligańskich zaszłości fanów Noceriny ukarano zakazem wstępu na stadion Salernitany. Skupieni w klubie kibica fani uznali, że bez ich obecności mecz nie ma prawa się odbyć. W piątek wymusili spotkanie z kierownictwem, trenerem i piłkarzami, na którym zażądali, by klub w geście solidarności w ogóle nie jechał do Salerno. Potem poparli ten postulat telefonicznymi pogróżkami do graczy i trenera.