Sezon można przegrać już w listopadzie, Juergen Klopp doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Sytuacja, w której znaleźli się teraz jego piłkarze, jest nowa i trudna do oswojenia. Borussia przegrała trzy ostatnie mecze, jeśli nie przełamie się dzisiaj wieczorem, może zapomnieć o awansie do fazy pucharowej Ligi Mistrzów.
Drużyna, która w poprzednim sezonie dotarła aż do finału tych rozgrywek, znowu trafiła do najtrudniejszej grupy. Arsenal ma za sobą najlepszą połowę sezonu od ośmiu lat, przewodzi w Premiership, Napoli razem z przyjściem trenera Rafaela Beniteza postanowiło także zainwestować w nowych piłkarzy. Nie jest już drużyną, dla której liczy się tylko fantazja, do polotu dodała teraz wyrachowanie i jest wreszcie groźna dla każdego. W tej grupie tylko Olympique Marsylia nie liczy się w walce o awans.
Dla Borussii obecny sezon to kłopoty, głównie zdrowotne. Klopp musiał zbudować od nowa całą linię obrony, kontuzjowani są wszyscy podstawowi zawodnicy. Bez Marcela Schmelzera, Łukasza Piszczka, Matsa Hummelsa i Nevena Suboticia defensywa Dortmundu jest dziurawa, bardzo widoczny jest brak zrozumienia między piłkarzami.
Najgorsze, że nie są to kłopoty przejściowe – Hummels kontuzjowany w meczu reprezentacji nie zagra już w tym roku, Subotić ma z głowy cały sezon. Na Schmelzera trzeba czekać jeszcze trzy tygodnie, a Piszczek, chociaż wrócił do zdrowia wcześniej, niż przewidywano, na pewno równie szybko nie wróci do wysokiej formy.
Klopp jeszcze przed sobotnią porażką z Bayernem Monachium 0:3 mówił, że 80 procent jego siwych włosów to efekt wydarzeń z ostatnich tygodni. Zmuszony został do takich rozwiązań, których przed sezonem nie był w stanie sobie wyobrazić. W obronie musi postawić na Erika Durma, który do tej pory rozegrał dziewięć meczów w Bundeslidze oraz na sprowadzonego w ostatniej chwili Manuela Friedricha. Ten 34-latek od początku sezonu szukał klubu. Wyjechał do Azji, chciał dorobić tam do emerytury, ale kontraktu nie zaproponowała mu nawet drużyna z Bangkoku, z którą ostatnio trenował. Borussia została jednak postawiona pod ścianą, gdyby nie Friedrich, Klopp musiałby stawiać na juniorów, bez doświadczenia w poważnych meczach.