– Jeden z tych, którzy obrażają moją uczciwość, moje wartości i mój profesjonalizm, siedzi wśród was. Podważa sukcesy, jakie odnosiłem w innych klubach – zaczął swoją tyradę Andre Villas-Boas po niedzielnym meczu z Manchesterem United (2:2). Meczu, który miał zadecydować o jego przyszłości.
Portugalski menedżer znalazł się pod ostrzałem prasy po wysokiej porażce z Manchesterem City (0:6). Neil Ashton z „Daily Mail" przekręcił jego słowa, pisząc, że Villas-Boas powiedział piłkarzom, że powinni się wstydzić, podczas gdy naprawdę trener stwierdził, że powinni wstydzić się wszyscy. Zawodnicy, działacze i on sam. Ashton dolał oliwy do ognia, śmiejąc się w swoim artykule, że każdego byłoby stać na takie sukcesy w Porto, jakie miał Villas-Boas (mistrzostwo, puchar i superpuchar Portugalii oraz triumf w Lidze Europy), z Radamelem Falcao i Hulkiem w składzie.
– Moim celem nie był atak na niego. Po co miałbym to robić, skoro go nawet nie znam. Widziałem go sześć razy w życiu – tłumaczy Ashton i przypomina, że taktykę Portugalczyka poddaje w wątpliwość nawet były prezes Tottenhamu, Alan Sugar, który wolałby w roli menedżera klubu Aleksa Fergusona. Ashton zauważa także, że kibice buczeli i gwizdali, kiedy Villas-Boas w drugiej połowie spotkania z United wprowadzał za Aarona Lennona Androsa Townsenda.
Stosunki Villasa-Boasa z kibicami są w tym sezonie napięte. Po październikowej porażce z West Hamem (0:3) postanowili nie dopingować swojej drużyny w następnym meczu z Hull (1:0). – Czuliśmy się, jak zespół grający na wyjeździe. Nie jest łatwo grać w takich warunkach. Mamy wspaniałych kibiców, ale powinni nas bardziej wspierać – narzekał wówczas Portugalczyk, którzy nie zyskał też uznania u innych ekspertów, byłych reprezentantów Anglii: Alana Shearera i Gary'ego Nevilla. A menedżer West Hamu Sam Allardyce zarzucił mu, że zachował się niedojrzale, idąc na wojnę z mediami.
Villasa-Boasa bronią piłkarze. Zarówno ci byli, jak Gareth Bale, i obecni, jak Sandro. – Wszyscy go lubimy i chyba nie skłamię, jeśli powiem, że każdy z nas zostawia dla niego serce na boisku. Krytyka to naturalna rzecz, gdy przegrywasz – przekonuje Brazylijczyk, strzelec pięknej bramki w spotkaniu z United.