Arsene Wenger zapraszał kibiców na piękny mecz i się nie pomylił. Kiedy spotykają się dwie drużyny niebrzydzące się atakiem, można liczyć na piłkarski spektakl. Arsenal do soboty zdobył w Premiership najwięcej punktów na wyjazdach, ale zderzenia z maszyną Manuela Pellegriniego nie wytrzymał. Podobnie jak kilka dni wcześniej Bayern w Lidze Mistrzów.
Arsenal rozsypał się po czwartym straconym golu, przy stanie 2:4. Wojciech Szczęsny puścił aż sześć bramek (w 15 poprzednich meczach tylko 11), ale trudno mieć do niego pretensje.
Przy pierwszym golu Laurent Koscielny nie upilnował Sergia Aguero i Argentyńczyk po dośrodkowaniu z rzutu rożnego uderzył efektownie z woleja, przy drugim francuski obrońca nie zdążył zablokować Alvaro Negredo i w dodatku doznał kontuzji.
Trzecia bramka padła po kolejnym błędzie kolegów Polaka i pięknym strzale Fernandinho, czwartą zdobył z bliska David Silva. Przy piątej Fernandinho zabawił się z obrońcami, a wynik w doliczonym czasie ustalił Yaya Toure, wykorzystując jedenastkę za faul Szczęsnego na Jamesie Milnerze.
Arsenal jeszcze przed świętami może stracić pozycję lidera w Premiership