W Sankt Petersburgu Borussia pokonała Zenit 4:2. Już po 5 minutach prowadziła 2:0, w drugiej połowie ocknął się Robert Lewandowski, co oznaczało kolejne dwie bramki dla Niemców. Andriej Arszawin snuł się po boisku, nie mogąc sobie miejsca znaleźć. Nikt z Zenitu nie mógł, trener nie zdołał ich pozbierać. Gazprom (właściciel klubu) stracił cierpliwość a Luciano Spalletti pracę.
Gazprom ma dość pieniędzy, by sprowadzić na miejsce Włocha kogoś równie atrakcyjnego. Wybrano wschodzącą gwiazdę europejskiego trenerstwa, 36-letniego Portugalczyka Andre Villasa-Boasa. Sławę przyniosła mu współpraca z Jose Mourinho w FC Porto, tytuł mistrza Portugalii oraz wygranie Ligi Europejskiej z tym klubem (2011).
W Chelsea i Tottenhamie nie wiodło mu się tak dobrze, jak w ojczyźnie. Tottenham zwolnił go w grudniu ubiegłego roku i od tamtej pory Villas-Boas był bez pracy. Treningi z Zenitem zacznie jednak dopiero od czwartku.
W ostatnim meczu ligowym (porażka w Moskwie z mistrzem Rosji CSKA 0:1) drużynę prowadził były reprezentant Rosji Siergiej Siemak, który przed kilkoma miesiącami kończył w Zenicie karierę. Właśnie on usiądzie na ławce trenerskiej w Dortmundzie.
Wszystkie te okoliczności przed rewanżem stawiają Zenit w trudnej sytuacji. Trudno sobie wyobrazić, że Rosjanie wbiją Romanowi Weidenfellerowi co najmniej cztery bramki, nie tracąc przy tym żadnej. Takich cudów nie ma.