W najbliższym czasie przekonamy się, jak poważnie UEFA traktuje wprowadzone przez siebie zasady Finansowego Fair Play (FFP). Specjalna komisja bada właśnie finanse 76 klubów, w tym nowych europejskich potęg, Manchesteru City i Paris Saint-Germain, budowanych za pieniądze katarskich szejków.
Zasady FFP zostały uchwalone w 2011 roku, ale w pełni obowiązują od trwającego sezonu. Głównym celem jest uzdrowienie finansów europejskich klubów i zarazem ograniczenie ryzyka nagłych upadków. Co kluczowe, nie chodzi tu o limit zadłużenia, lecz o deficyt. Kluby mają prawo pożyczać dowolną ilość pieniędzy, o ile na bieżąco regulują swoje zobowiązania. Mimo gigantycznego zadłużenia spokojnie może więc spać np. Real Madryt, którego przychody pozwalają na terminowe spłacanie wszelkich należności i w bilansie nie ma strat. „FFP ma spowodować, że kluby będą rozwijać się w sposób zrównoważony, na bazie stabilnych przychodów. To nieprawda, że zasady mają utrzymać sytuację, w której bogaci będą nadal bogaci, a biedni biedni. Właśnie dzięki nowym regulacjom mamy szansę na zwiększenie konkurencji i oparcie jej na zdrowych zasadach. Być może przyciągną one do europejskiej piłki nowych inwestorów" – twierdzi sekretarz generalny UEFA Gianni Infantino.
W założeniu kluby mają wydawać nie więcej niż zarabiają, a dokładniej deficyt nie może przekraczać pięciu milionów euro w perspektywie trzech (przejściowo w tym roku dwóch) ostatnich sezonów. W ramach stopniowego dochodzenia do tego celu ustanowiono okres przejściowy, w którym straty mogą być wyższe, o ile zostaną w pełni pokryte przez właściciela klubu lub powiązaną z nim jednostkę. Może się to jednak odbyć wyłącznie poprzez podniesienie kapitału klubu lub darowiznę, dofinansowanie nie może być pożyczką. W aktualnym i przyszłym sezonie limit dopuszczalnego deficytu wynosi 45 milionów euro, w kolejnych trzech będzie to już 30 milionów. W następnych latach kwoty te mają być dalej zmniejszane. Kluby mają jednak prawo wyłączyć z bilansu kosztów inwestycje w stadiony, infrastrukturę treningową i szkolenie młodzieży. UEFA zamierza promować tego typu wydatki, ponieważ analizy wykazały, że średnio zaledwie 3 procent budżetów klubów inwestowanych jest w szkolenie młodzieży, a 4 procent w infrastrukturę, przy znaczącym wzroście udziału innych kosztó, szczególnie wynagrodzeń. „FFP wzmocni konkurencję, która będzie oparta na bardziej efektywnych podstawach. Nowe zasady będą promować inwestycje w akademie piłkarskie, projekty społeczne i infrastrukturę, a to w dłuższej perspektywie da klubom stabilne źródła przychodów, pozwalające lepiej konkurować na boisku" – zapewnia Gianni Infantino. Ujawnił jednocześnie, że samo wprowadzenie zasad FFP przyczyniło się do wzrostu kapitału klubów uczestniczących w rozgrywkach europejskich o około 500 milionów euro. Zdrowym finansom ma sprzyjać też rygorystyczna kontrola źródeł przychodów. W ramach FFP do bilansu nie mogą być zaliczane np. umowy sponsorskie zawarte na nierynkowych zasadach. Kalkulując, czy klub nie przynosi nadmiernych strat UEFA po stronie przychodów policzy maksymalnie stawkę, jaka z tytułu danej umowy trafiać do klubu powinna, przeszacowanych kwot nie weźmie pod uwagę.
Pod okiem trybunału
Kontrolą przestrzegania nowych reguł oraz procesu licencyjnego zajmuje się cieszący się w ramach UEFA znaczną niezależnością trybunał ds. kontroli finansowej klubów (UEFA Club Financial Control Body, CFCB). Jego mocną pozycję najlepiej widać po tym, że od jego decyzji odwołać można się już tylko do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu (CAS) w Lozannie.
CFCB składa się z izby dochodzeniowej (Investigatory Chamber, rodzaj prokuratora) i orzekającej (Adjudicatory Chamber). Pierwsza, kierowana przez byłego premiera Belgii Jean-Luc'a Dehaene'a, bada sprawy, a w przypadku stwierdzenia mniejszej rangi naruszeń sama może wydać wyrok, ograniczający się jednak do upomnienia, nagany lub grzywny do 100 tys. euro. W przypadku braku zgody oskarżonego klubu lub uznania przez izbę, że powyższe kary nie byłyby wystarczające, sprawa kierowana jest do izby orzekającej. Na jej czele znajduje się José Narciso da Cunha Rodrigues, były prokurator generalny Portugalii i członek Trybunału Sprawiedliwości UE. W pięcioosobowym składzie znalazł się Adam Giersz, były minister sportu. Zawdzięcza to przede wszystkim znacznej aktywności podczas polskiej prezydencji w Unii Europejskiej, kiedy intensywnie pracowano nad polityką zwalczania ustawiania meczów w związku z zakładami bukmacherskimi oraz właśnie nad uzdrowieniem zasad finansowania europejskiej piłki nożnej.