Długi majowy weekend nie oznacza, że zespoły polskiej ekstraklasy mogą odpoczywać. Bój o mistrzostwo i ekstraklasowy byt trwa.
Wydaje się, że w grupie mistrzowskiej wszystko jest już jasne. Legia pewnie zmierza po kolejny tytuł. W ostatniej kolejce zespół z Warszawy pewnie pokonał na własnym stadionie Zawiszę Bydgoszcz 2:0. Jedną z bramek zdobył wracający po długiej przerwie Marek Saganowski, który od razu stał się bohaterem kibiców z Łazienkowskiej.
Czy w ostatnich meczach sezonu ktokolwiek zdoła powstrzymać rozpędzoną Legię? Niewykluczone. I być może stanie się to już w sobotę. Mistrzowie Polski jadą na mecz z Lechią. Gdańska drużyna nie zachwyca, ale dla Legii jest rywalem wyjątkowo niewygodnym. W sierpniu Lechia wygrała w Warszawie 1:0. W grudniu w Gdańsku gospodarze zwyciężyli 2:0. Obie bramki strzelił Japończyk Daisuke Matsui, który zimą opuścił Polskę i wrócił do ojczyzny.
Do trzech razy sztuka – mówią w Gdańsku. Żadna passa nie trwa wiecznie – uspokajają w Warszawie i zapewniają, że Legia jedzie na PGE Arenę, by zrobić kolejny krok ku drugiemu z rzędu tytułowi.
Najważniejszym wydarzeniem 32. kolejki będą Wielkie Derby Śląska. Górnik Zabrze w tym sezonie zremisował z Ruchem 2:2 i przegrał 1:2. Dla piłkarzy Górnika to ostatnia szansa w tych rozgrywkach, by wreszcie pokonać odwiecznego rywala. Atutem ma być własne boisko. Ale na zespole z Chorzowa, który ostatnio prezentuje niezłą formę, raczej nie robi to wrażenia. Tym bardziej że rywale wciąż nie mogą wjechać na właściwe tory. Obecny Górnik to wciąż cień drużyny prowadzonej przez Adama Nawałkę. Nie pomogło nawet zatrudnienie Roberta Warzychy, któremu w USA wiodło się znacznie lepiej.