Korespondencja ?z Brasilii
Dzisiaj z turniejem może się pożegnać kolejna wielka europejska reprezentacja. W dwóch pierwszych meczach Portugalczycy potrafili wywalczyć zaledwie jeden punkt, stracili aż sześć goli i jeśli myślą o wyjściu z grupy, muszą pokonać Ghanę i liczyć na wysoką porażkę Stanów Zjednoczonych z Niemcami.
Wielkie gwiazdy wniosły swoje reprezentacje na plecach do fazy pucharowej. Leo Messi strzelał decydujące gole dla Argentyny, Neymar dla Brazylii, jedynie Cristiano Ronaldo nie był w stanie sprawić, by Portugalia choćby zbliżyła się do sukcesu z mistrzostw Europy sprzed dwóch lat, kiedy dotarła do półfinału. Na konferencji przed meczem z Ghaną trener Paulo Bento wyglądał na pogodzonego z losem. – Musimy zdobyć kilka goli i nasłuchiwać, czy Niemcy też strzelili kilka Amerykanom. Nie zależymy tylko od siebie i nie jest to komfortowa sytuacja – mówił.
Ronaldo do tej pory wyróżniał się jedynie fryzurą. W meczu ze Stanami Zjednoczonymi miał po bokach głowy wygolone dwa asymetryczne paski. Kiedy już wszyscy zdążyli go skrytykować, że znowu bardziej niż gra interesuje go własny wygląd, okazało się, że to wyraz solidarności z chorym na dysplazję korową mózgu dziesięciomiesięcznym hiszpańskim dzieckiem. Ronaldo przekazał wcześniej na operację dziecka około 100 tysięcy dolarów.
Piłkarz Realu Madryt od początku turnieju gra na własną odpowiedzialność, lekarze sugerują mu przerwę z powodu kontuzji, jednak Ronaldo zaciska zęby. Spuścił tylko z tonu, oceniając szanse swojej drużyny. – Widocznie jesteśmy przeciętni. Skłamałbym, gdybym powiedział, że od początku należeliśmy do faworytów mundialu – mówi.