Michał Kołodziejczyk z Rio de Janeiro
Jedenaście strzelonych bramek, tylko dwie stracone, wszystkie cztery mecze wygrane. Bilans Kolumbii na tym mundialu imponuje, a piłkarze Jose Pekermana zapowiadają, że to jeszcze nie koniec. W meczu 1/8 finału z Urugwajem ich zwycięstwo nie było nawet przez chwilę zagrożone. Ci, którzy bali się o formę Kolumbijczyków, którzy przyjechali na turniej bez swojej największej gwiazdy Radamela Falcao, zobaczyli, że to nie jest drużyna jednego zawodnika. James Rodriguez dwoma golami w sobotę wieczorem ustawił się w kolejce po tytuł króla strzelców. Ma ich już pięć.
Obie bramki były piękne, ale ta pierwsza - wyjątkowo. Piłkarz Monaco przyjął dalekie podanie na klatkę piersiową jednocześnie się odwracając. Nie pozwolił, by piłka dotknęła ziemi, uderzył z woleja. Brazylijczycy mówią o takich golach "golazo". Druga bramka Jamesa to przede wszystkim zasługa Juana Cuadrado, który chociaż znalazł się w takiej pozycji, że mógł próbować samemu pokonać Fernando Muslerę, dostrzegł lepiej ustawionego kolegę i oszukał całą urugwajską obronę.