Nowy Jork - piłkarska stolica USA

Nowy Jork staje się amerykańską stolicą piłki nożnej. Wielkie pieniądze, znane nazwiska - pojedynek New York City FC z New York Red Bulls trwa.

Publikacja: 28.07.2014 08:00

- Czasem masz hałaśliwego sąsiada. I nic nie możesz na to poradzić. On zawsze będzie głośny. Musisz po prostu zająć się swoim życiem - tak sir Alex Ferguson, wieloletni menadżer Manchesteru United, mówił o lokalnym rywalu - Manchesterze City.

Teraz te słowa z czystym sumieniem może powtórzyć Mike Petke, trener New York Red Bulls. Do tej pory wraz z 18 milionami innych osób żył bez zbędnego stresu w największej amerykańskiej metropolii i nie musiał martwić się o to, że niezadowoleni z wyniku kibice wybiorą inny zespół. Jeśli chcieli oglądać piłkę nożną, nie mieli wyboru - musieli wybrać się na Red Bull Arenę. Ale sielanka dobiegła końca.

Spokój Petkego zburzyli ci sami ludzie, którzy niepokoili Aleksa Fergusona. Katarscy szejkowie z City Football Group, właściciele Manchesteru City, postanowili stworzyć kolejny klub. Tym razem za oceanem. Od przyszłego sezonu w Major League Soccer występować będie New York City FC.

New York Red Bulls mają świadomość tego, że złote lata ich lokalnej hegemonii powoli mogą dobiec końca. Pieniądze szejków połączone z urokami życia w Nowym Jorku mogą skusić nawet największe gwiazdy futbolu.

New York City FC jeszcze nie gra w lidze, a już ma w składzie dwóch zawodników ze światowej czołówki. Z Atletico Madryt przyszedł David Villa. Do marca 2015 roku, czyli rozpoczęcia rozgrywek MLS, Hiszpan będzie występował w australijskim Melbourne City, kolejnym klubie-zabawce szejków.

Ale na tym właściciele New York City FC nie skończyli zakupów. Do drużyny (złożonej na razie z czterech zawodników) dołączył były kapitan Chelsea - Frank Lampard. O jego transferze w Nowym Jorku mówili prawie wszyscy i powiedzieli prawie wszystko. Anglik od razu stał się twarzą swojego nowego zespołu. Reklamuje koszulki klubowe i uśmiechnięty zachęca do kupienia karnetu rozgrywane na stadionie Jankesów.

- Jestem gotowy, by stać się Davidem Beckhamem New York City - zapowiedział odważnie Lampard. Do tego należy dodać trenera, który jest dokładnie taki jak klub, w którym będzie pracował - młody i niebywale ambitny. Jason Kreis ma 41 lat, zanim podpisał umowę z szejkami, prowadził zespół Realu Salt Lake City. W Utah zostanie zapamiętany jako szkoleniowiec, który miał obsesję na punkcie przygotowania zawodników oraz skupiał się tylko i wyłącznie na piłce nożnej. Kyle Beckerman, piłkarz Realu, stwierdził kiedyś, że nie sądzi, by Kreis oglądał jakikolwiek inny sport poza soccerem.

Zajęci trwającym sezonem New York Red Bulls na razie tylko przypatrują się działaniom swoich nowych sąsiadów. I pewnie z łezką w oku wspominają stare czasy. Przecież to oni mieli być nowojorską i ligową potęgą.

Początki były obiecujące. Kontrakt z Red Bulls podpisał Thierry Henry. Za nim mieli przyjść kolejni zawodnicy z imponującymi osiągnięciami. Ale żaden piłkarz, którego można by porównać z Francuzem, na Red Bull Arenie się nie pojawił.

Także z planów podboju ligi niewiele wyszło. Red Bulls w finale zagrali raz - w 2008 roku przegrali 1:3 z Columbus Crew. Potem nie kwalifikowali się do fazy play-off lub odpadali w ćwierćfinałach.

Kto wie, może fakt, że w Nowym Jorku powstaje kolejna drużyna, zmobilizuje szefów Red Bulls do cięższej pracy? Może i oni ruszą na zakupy, bo jak pokazały ostatnie lata, sam Henry to trochę za mało, by myśleć o mistrzostwie.

Nowy Jork będzie pierwszym miastem, w którym odbędą się derby. Być może zamieszkają w nim kolejne gwiazdy, które w USA spokojnie chciałyby doczekać sportowej emerytury? Jedna rzecz jest bezdyskusyjna - na powstaniu New York City FC amerykańsko-kanadyjska liga na pewno nie straci.

- Czasem masz hałaśliwego sąsiada. I nic nie możesz na to poradzić. On zawsze będzie głośny. Musisz po prostu zająć się swoim życiem - tak sir Alex Ferguson, wieloletni menadżer Manchesteru United, mówił o lokalnym rywalu - Manchesterze City.

Teraz te słowa z czystym sumieniem może powtórzyć Mike Petke, trener New York Red Bulls. Do tej pory wraz z 18 milionami innych osób żył bez zbędnego stresu w największej amerykańskiej metropolii i nie musiał martwić się o to, że niezadowoleni z wyniku kibice wybiorą inny zespół. Jeśli chcieli oglądać piłkę nożną, nie mieli wyboru - musieli wybrać się na Red Bull Arenę. Ale sielanka dobiegła końca.

Pozostało jeszcze 81% artykułu
Piłka nożna
W sobotę Barcelona - Real o Puchar Króla. Katalończyków zainspirować ma Michael Jordan
Piłka nożna
Zbliża się klubowy mundial w USA. Wakacji w tym roku nie będzie
Piłka nożna
Żałoba po śmierci papieża Franciszka. Co z meczami w Polsce?
Piłka nożna
Barcelona bliżej mistrzostwa Hiszpanii. Bez Roberta Lewandowskiego pokonała Mallorcę
Piłka nożna
Neymar znów kontuzjowany. Czy wróci jeszcze do wielkiej piłki?