- Czasem masz hałaśliwego sąsiada. I nic nie możesz na to poradzić. On zawsze będzie głośny. Musisz po prostu zająć się swoim życiem - tak sir Alex Ferguson, wieloletni menadżer Manchesteru United, mówił o lokalnym rywalu - Manchesterze City.
Teraz te słowa z czystym sumieniem może powtórzyć Mike Petke, trener New York Red Bulls. Do tej pory wraz z 18 milionami innych osób żył bez zbędnego stresu w największej amerykańskiej metropolii i nie musiał martwić się o to, że niezadowoleni z wyniku kibice wybiorą inny zespół. Jeśli chcieli oglądać piłkę nożną, nie mieli wyboru - musieli wybrać się na Red Bull Arenę. Ale sielanka dobiegła końca.
Spokój Petkego zburzyli ci sami ludzie, którzy niepokoili Aleksa Fergusona. Katarscy szejkowie z City Football Group, właściciele Manchesteru City, postanowili stworzyć kolejny klub. Tym razem za oceanem. Od przyszłego sezonu w Major League Soccer występować będie New York City FC.
New York Red Bulls mają świadomość tego, że złote lata ich lokalnej hegemonii powoli mogą dobiec końca. Pieniądze szejków połączone z urokami życia w Nowym Jorku mogą skusić nawet największe gwiazdy futbolu.
New York City FC jeszcze nie gra w lidze, a już ma w składzie dwóch zawodników ze światowej czołówki. Z Atletico Madryt przyszedł David Villa. Do marca 2015 roku, czyli rozpoczęcia rozgrywek MLS, Hiszpan będzie występował w australijskim Melbourne City, kolejnym klubie-zabawce szejków.