Władze UEFA poprosiły wczoraj Legię o wyjaśnienie udziału Bartosza Bereszyńskiego w rewanżowym spotkaniu 3. rundy eliminacji Ligi Mistrzów z Celtikiem Glasgow. Obrońcę Legii obowiązywała w tym meczu kara z poprzedniej edycji Ligi Europejskiej i w tym spotkaniu nie mógł wystąpić. Na boisku pojawił się na ostatni cztery minuty, gdy kwestie awansu do kolejnej rundy były już praktycznie rozstrzygnięte. Legia prowadziła w Edynburgu 2:0, a w dwumeczu 6:1. Czytaj więcej
Szczepłek: Legia wybiła Celtikowi piłkę z głowy
Po cichu kibice i dziennikarze liczyli, że w związku z małym wpływem zawodnika na przebieg dwumeczu, Legia otrzyma wyłącznie karę finansową. W podobnej sytuacji w 2010 roku był zespół VSC Debreczyn. Węgrzy w spotkaniu 4. rundy eliminacji Ligi Europy wystawili w doliczonym czasie gry Petera Mate. Zawodnik nie powinien powinien znaleźć się na boisku, a UEFA ukarała klub grzywną w wysokości 15 tysięcy euro, ale nie stracili możliwości gry w kolejnej fazie rozgrywek.
Do siedziby UEFA w szwajcarskim Nyonie udali się wczoraj prezes Legii Bogusław Leśnodorski oraz jeden z dyrektorów klubu Dominik Ebebenge. Dziś rano, przed ogłoszeniem decyzji, Leśnodorski krótko skomentował sytuację na Twitterze: "Nie pozwolono Nam uczestniczyć... Dostaliśmy info ze decyzja za 30 min."
Wczorajsze nerwową atmosferę próbowała uspokoić rzeczniczka prasowa Legii Izabela Kuś, która zapewniała, że sytuacja jest pod kontrolą. - Wynikło nieporozumienie, ale sprawa jest opanowana, najważniejsze teraz zachować spokój. Przygotowujemy wszystkie potrzebne dokumenty. UEFA poprosiła nas wyłącznie o wyjaśnienie - mówiła wczoraj.