Powołany w miejsce kontuzjowanego Michała Kucharczyka pomocnik Śląska Wrocław Sebastian Mila jest 67. piłkarzem, którego Adam Nawałka postanowił sprawdzić w kadrze. Aż 55 z tych zawodników zagrało przynajmniej minutę.
Trudno robić zarzut z tego, że selekcjoner szuka. Szczególnie, że dostał dziesięć miesięcy spokoju (od listopada 2013, gdy przyszło mu zagrać pierwszy mecz z Litwą) i jego obowiązkiem była próba budowy drużyny według własnego pomysłu.
Zastanawia jednak, czy Nawałka nie podszedł zbyt optymistycznie, lub wręcz naiwnie, do oceny możliwości piłkarzy. Czy wie, czym jest ten słynny „international level", o którym tyle mówił w trakcie swojej kadencji Leo Beenhakker i za który był przez część piłkarskiego środowiska w Polsce notorycznie wyśmiewany. A przecież Nawałka wielokrotnie wskazywał na współpracę z Holendrem jako na przełomowy moment swojego rozwoju trenerskiego.
Cztery mecze w kadrze rozegrał chociażby stoper Maciej Wilusz, by teraz, gdy przyszła pora na walkę o punkty, pójść w odstawkę. Dziś zmiennika dla swojej żelaznej pary stoperów Łukasz Szukała – Kamil Glik trener widzi w osobie Thiago Cionka – zawodnika Modeny, klubu włoskiej drugiej ligi (wcześniej przez pięć sezonów Cionek grał w w Jagiellonii Białystok).
Podobnie po omacku szukał Nawałka na newralgicznej pozycji w reprezentacji – lewej obronie. Próbował Rafała Kosznika z Górnika Zabrze, 33-letniego Tomasza Brzyskiego z Legii czy Adama Marciniaka z Cracovii. Można było obstawiać w ciemno, że żaden z nich zbawieniem dla kadry nie będzie. W końcu selekcjoner – tak jak poprzednicy – został zmuszony do postawienia na Jakuba Wawrzyniaka, choć na zgrupowanie przed meczem z Gibraltarem powołał jeszcze Macieja Sadloka z Wisły. On przynajmniej jest w świetnej formie, jego występy w lidze robią wrażenie.