Boenish ostatni mecz w reprezentacji rozegrał nieo ponad rok temu, 10 września 2013 roku, jeszcze za kadencji Waldemara Fornalika, przeciwko San Marno. Później już nie był zapraszany na zgrupowania, chociaż przez cały ten czas miał pewne miejsce w składzie czołowego zespołu Bundesligi – Bayeru Leverkusen. Było tak w minionym sezonie za Samiego Hyypii i Saschy Lewandowskiego, jest tak po przyjściu Rogera Schmidta. W tym sezonie, posiadający także niemieckie obywatelstwo lewy obrońca, wystąpił we wszystkich pięciu meczach ligowych wicelidera Bundesligi. W czterech wychodził w podstawowym składzie, raz pojawił się na boisku po przerwie.
Mimo to Boenisch był notorycznie przez Nawałkę pomijany – głównie przez to, że został zaszufladkowany jako „farbowany lis", jak pejoratywnie w środowisku piłkarskim określa się naturalizowanych piłkarzy. A Boenisch, chociaż owszem grał w młodzieżowych reprezentacjach Niemiec, na świat przyszedł w Gliwicach i płynnie porozumiewa się po polsku. W środowisku, a przede wszystkim w najważniejszych PZPN-owskich gabinetach, niechęć do „lisów" jest jednak tak duża, że Nawałka, który w poszukiwaniach lewego obrońcy przetestował 8 piłkarzy, m.in. z tak odległych od międzynarodowego futbolu klubów jak Cracovia (Adam Marciniak), do Boenischa powołania nie wysłał. Poszukiwania zresztą dalej trwają – w kadrze tym razem znalazło się miejsce także dla Grzegorza Wojtkowiaka.
W perspektywie meczu z mistrzami świata straszy linia pomocy. Nawałka nie wysłał tym razem powołania do Mateusza Klicha, który po powrocie do niemieckiego Wolfsburga nie zagrał w ani jednym meczu nowego-starego klubu. Klich w poprzednim sezonie grał w Holandii – w PEC Zwolle i zbierał świetne recenzje. Na tyle dobre, że niemiecki klub skorzystał z opcji pierwokupu, wyłożył 700 tysięcy euro na stół, a polski pomocnik musiał pokornie wrócić do miasta Volkswagena.
Teraz nie wstaje z ławki rezerwowych, a najczęściej mecze kolegów ogląda tylko z trybun. Klich wniósł do gry reprezentacji świeży powiew i wkomponowanie tego piłkarza w zespół należało do jednego z nielicznych jasnych punktów kadencji Fornalika. Korzystał też z niego regularnie Nawałka. Prawda jednak jest taka, że bez regularnej gry w klubie, ciężko utrzymać formę. Klich nieprzekonująco wypadł w pierwszym meczu eliminacji, gdy reprezentacja rozstrzelała amatorów z Gibraltaru 7:0. Skoro zawodnik nie wyróżnił się niczym w meczu z facetami, którzy piłkę kopią po pracy i hobbystycznie, Nawałka miał prawo obawiać się o jego dyspozycję w spotkaniu z mistrzami świata.
Problem w tym, że selekcjoner nie ma specjalnie kim Klicha zastąpić. Krzysztof Mączyński, który wszedł za zawodnika Wolfsburga w drugiej połowie i wypadł, gwoli prawdy, co najmniej przyzwoicie, jest zawodnikiem chińskiego klubu Guizhou Rehne. Chińska liga do najmocniejszych lig świata z całą pewnością nie należy... Zestawienie środka pomocy będzie dla trenera gigantycznym wyzwaniem. Oczywiście powołanie dostał Grzegorz Krychowiak, który po transferze do Sevilli zbiera świetne recenzje i noty w hiszpańskich mediach. Jego partnerem w środku pola reprezentacji będzie prawdopodobnie Tomasz Jodłowiec z Legii. Powołania dla piłkarzy z polskiej ligi Nawałaka roześle w przyszłym tygodniu. Ofensywnego pomocnika w kadrze nie ma... żadnego. Albo więc Nawałka postanowił, że wyjdzie na Niemców dwoma napastnikami, albo jednego z nich nieco cofnie. Krążą też informacje jakoby trener chciał z mistrzami świata zespół ustawić 5-3-2 – ale wątpliwe, by zdecydował się na taki manewr, w tak ważnym meczu, bez uprzedniego sprawdzenia tego ustawienia w jakimkolwiek spotkaniu.