Zgrupowanie przed meczem z Gruzją jest wyjątkowo krótkie. Piłkarze mieli wyznaczoną zbiórkę w warszawskim hotelu Double Tree w poniedziałek o godzinie 19:30. Większość zawodników jeszcze w niedzielę grała w meczach ligowych, dlatego nazajutrz nie było zaplanowanego żadnego treningu.
- Piłkarze będą mieli indywidualne zajęcia – zapewnia jednak selekcjoner Adam Nawałka. – Trening wtorkowy też będziemy musieli mocno zróżnicować. Ci, którzy grali mecze ligowe w sobotę będą mieli trochę większe obciążenia, niż ci, którzy występowali w niedzielę. Oczywiście będziemy ćwiczyć też schematy gry, zarówno ofensywne jak i defensywne, całą grupą, ale generalnie musimy bardzo indywidualnie podejść do obciążeń zawodników.
Nawałka będzie mógł zatem przeprowadzić tylko trzy treningi przed piątkowym meczem – we wtorek i środę w Warszawie, oraz w czwartek już w Gruzji na stadionie imienia Borysa Paiczadze, zawodnika Dynamo Tbilisi z lat 30., uznanego za najwybitniejszego piłkarza w historii gruzińskiego futbolu.
Chociaż w kadrze nie ma żadnego nominalnego lewego obrońcy, selekcjonerowi nie spędza to snu z powiek. Wygląda na to, że na tej pozycji zobaczymy w piątek stopera Artura Jędrzejczyka. – Artur zagrał bardzo solidny mecz przeciwko Szkotom, a przecież mam jeszcze Łukasza Brozia, który grywał na lewej stronie w Widzewie – mówi Nawałka.
Selekcjoner mógł jeszcze powołać Sebastiana Boenischa, ale po rozmowie z zawodnikiem wspólnie uznali, że nie ma to sensu. Szczególnie że po wyleczeniu kontuzji lewy obrońca Bayeru Leverkusen wrócił już do kadry niemieckiego zespołu, ale wciąż nie rozegrał żadnego meczu. – Sebastian powiedział, że nie jest w pełni zdrowy. Swój stan ocenia na 80 procent. On bardzo chce wrócić do reprezentacji, ale potrzebuję go w stuprocentowej formie – tłumaczy swoją decyzję selekcjoner.