Reklama

Polski futsal zasługuje na zwycięstwo

Przed polskimi futsalistami niezwykle trudny ostatni dzień eliminacji do Mistrzostw Europy 2016. Po bezbramkowym remisie z Białorusinami i przegranej 2:3 z Finami szansa na awans zmalała do minimum. A przed Polakami spotkanie z mistrzami kontynentu - reprezentacją Włoch.

Publikacja: 20.03.2015 21:32

Kapitan polskiej reprezentacji w futsalu Artur Popławski

Kapitan polskiej reprezentacji w futsalu Artur Popławski

Foto: rp.pl

O ile w pierwszym dniu turnieju w Krośnie Polacy nie mieli zbyt dużo sytuacji podbramkowych, o tyle w drugim pełno było momentów, w których można było pokusić się o gole. Biało-czerwoni podczas tego meczu oddali 16 celnych strzałów na bramkę przeciwnika, podczas gdy Finowie - tylko 5.

Czytaj także: Polska przegrała z Finlandią

Czytaj także: Mecz Polaków z Białorusinami bez zwycięzcy

- Za tydzień nikt nie będzie pamiętał statystyk. Nie będzie się liczyć to, że byliśmy lepszym zespołem, ale to, że przegraliśmy - stwierdza kapitan polskiej reprezentacji Artur Popławski i dodaje, że jego drużyna spotkanie z Finlandią przegrała mentalnie, bo gdyby jako pierwsza zdobyła gola i dodatkowo wykorzystała chociaż 50 procent okazji, z boiska Polacy schodziliby jako zwycięzcy.

Tymczasem trener Finów Mico Martić podkreśla, że jego podopieczni są na niższym poziomie niż Polacy czy Białorusini, a mimo to gospodarzy eliminacji pokonali. - Obecnie w futsalu liczy się siła fizyczna, co pozwala słabszej drużynie zagrać dobry mecz - podkreśla Mico Martić i przywołuje mecz Finów z Włochami, w którym jego podopieczni całą pierwszą połowę odpierali atak mistrzów Europy. Cztery bramki pozwolili wbić sobie dopiero po przerwie.

Reklama
Reklama

Fakt, że Włochom w tych eliminacjach zwycięstwa nie przychodzą tak łatwo, niesie być może nadzieję dla Polaków. Co jednak musiałoby się stać, by biało-czerwoni mogli jeszcze awansować do mistrzostw? Warunkiem koniecznym jest wygrana Białorusi z Finlandią - możliwie niska, bo drugi warunek to wyższe od tego zwycięstwo Polaków z Włochami. Trudne? Ale nie niemożliwe, bo futsal już nie raz widział podobne niespodzianki, czego przykładem jest chociażby grupa 7 eliminacji, w której Kazachstan pokonał Portugalię 3:1.

- Dopóki są matematyczne szanse na awans do mistrzostw, będziemy walczyć - mówi Artur Popławski. - Gdybym nie myślał, że możemy pokonać Włochów, w ogóle nie chciałbym wyjść w sobotę na boisko. Odłożyłbym opaskę kapitana i został w hotelu. W sobotę damy z siebie 200 procent, nikt z nas nie odstawi nogi - dodaje. Zdaniem Popławskiego, mecz z Włochami to dla polskich zawodników szansa na zaprezentowanie swoich umiejętności, bo zmagania mistrzów Europy śledzić będą widzowie z całego kontynentu.

Selekcjoner włoskiej kadry Roberto Menichelli zaznacza, że futsal w Polsce cały czas się rozwija. Przywołuje przy tej okazji pierwsze w Europie szkolenie na licencję trenerską UEFA Futsal B zorganizowane w naszym kraju. Jednak mimo, że Polaków trenuje jego rodak Andrea Bucciol, Menichelli w sobotnim meczu nie da biało-czerwonym forów.

- Zależy nam na kwalifikacji do mistrzostw Europy. Musimy wygrać wszystkie mecze, by podtrzymać dotychczasową reputację - mówi. I bez tej deklaracji wiadomo, że Polakom łatwo pokonać Włochów nie będzie. Dodatkowo, presja jest spora, bo ten mecz, podobnie jak całe eliminacje w Krośnie, to ważny moment dla całego środowiska futsalowego w Polsce, które w awansie do mistrzostw Europy upatruje szansy na wyjście ze sportowej niszy.

W ocenie Artura Popławskiego piłka nożna halowa w ostatnich latach już zrobiła w Polsce spory krok do przodu. Mecze ligowe transmituje telewizja, reprezentacja prowadzona jest przez Włocha Andreę Bucciola. Przed polskim futsalem wciąż jednak wiele kroków do przejścia na drodze do popularyzacji i profesjonalizacji tej dyscypliny. Podobnie jest też w Finlandii, gdzie - jak zaznacza Mico Martić - żaden zawodnik nie utrzymuje się tylko z gry w hali. - Ci, którzy grają w kadrze, dostają jedynie od fińskiej federacji sportowej dzienne diety na bieżące wydatki, ale nie prawdziwe wynagrodzenie - mówi Martić.

Pytany o to, w jaki sposób można pomóc w wypromowaniu futsalu, który na całym świecie przegrywa w starciu z popularnością piłki nożnej, zaznacza, że futsal wcale nie musi walczyć ze "starszym bratem". Wystarczy, by narodowe federacje pomogły piłce nożnej i halówce np. współistnieć w ramach jednego klubu. Doskonałym przykładem tego jest - zdaniem Marticia - portugalska Benfica, która oprócz klubu piłkarskiego posiada też sekcję futsalu.

Reklama
Reklama

Mico Martić wspomina też o Pepie Guardioli, który za czasów gdy był trenerem Barcelony wpajał zawodnikom futsalową metodologię. - Uczył ich pracy nad częstym posiadaniem piłki, gry na ograniczonej powierzchni, czyli elementów charakterystycznych dla halówki - mówi Martić. Na koniec dodaje, że futsal i futbol to ta sama sportowa rodzina. A rodzina powinna się wspierać.

Piłka nożna
Czy Widzew rozbije bank? Kolejny transferowy rekord Ekstraklasy na horyzoncie
Piłka nożna
FIFA The Best. Ewa Pajor, Robert Lewandowski i Wojciech Szczęsny bez nagród
Piłka nożna
Zinedine Zidane bliżej powrotu na trenerską ławkę. Jest ustne porozumienie
Piłka nożna
Przy Łazienkowskiej czekają na zbawcę. Legia kończy rok na dnie, niechlubny rekord pobity
Piłka nożna
Kacper Potulski. Strzelił gola Bayernowi, może wkrótce sprawdzi go Jan Urban
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama