Wszyscy już dawno spali, tylko w jednym oknie hotelowym paliło się światło. Nieraz przez całą noc, aż do świtu – selekcjoner Adam Nawałka po każdym spotkaniu, już po kolacji i krótkiej przemowie do drużyny, razem ze sztabem zaczynał analizę tego, co się wydarzyło kilka godzin wcześniej. Najpierw oglądali nagranie meczu z telewizji, następnie to dostarczone przez analityka i statystyka Dawida Zajączkowskiego, który filmował każde spotkanie, stojąc wysoko za jedną z bramek. Niejednokrotnie zdarzało się, że Nawałka wraz z asystentami kładli się spać dopiero po 5 nad ranem.
Selekcjoner jest pracoholikiem. To pierwsze skojarzenie każdego, kto kiedykolwiek miał styczność z Nawałką. Nawet po historycznym zwycięstwie reprezentacji, czyli 2:0 z Niemcami na Stadionie Narodowym w październiku zeszłego roku, nie było wyjątku od reguły. Chociaż na piłkarzy w hotelu czekały tłumy rozśpiewanych kibiców, a ekipy telewizyjne ustawiły wozy transmisyjne i pokazywały na żywo powrót bohaterów ze stadionu, analiza odbyła się jeszcze tej samej nocy.
Nawałka nie tylko każe filmować z kamery taktycznej wszystkie mecze – u niego rejestrowany jest każdy trening, tak by wieczorem wraz ze sztabem mógł obejrzeć zajęcia i dokonać analizy. Kamera wyposażona jest w specjalne oprogramowanie, które zrzuca zapis w czasie rzeczywistym na twardy dysk komputera. Piłkarze i współpracownicy podkreślają profesjonalizm selekcjonera, jego bezgraniczne oddanie pracy. Treningi rozpisane są z dokładnością co do minuty, asystenci pojawiają się na stadionie godzinę przed zajęciami, tak by odpowiednio wcześniej przygotować scenę – rozstawić pachołki, wytyczyć linię, ułożyć sprzęt. Nic nie może zostać pozostawione przypadkowi. Nie ma miejsca na improwizację.
Zabawa bez wódki
Do futbolu zawsze tak podchodził. Urodził się (23 października 1957 roku) i wychował w oddalonej o 20 kilometrów od centrum Krakowa wsi – Rudawie. Jego ojciec, też Adam, był gwiazdą miejscowych Orląt. W okolicy do dziś krążą legendy o tym, jakim był fantastycznym zawodnikiem i jaką powinien był zrobić karierę. A także że syn mógł mu najwyżej buty czyścić. Na profesjonalizm Adam Nawałka senior jednak nigdy nie przeszedł – został geodetą. Mama przyszłego selekcjonera była kierownikiem społemowskiej restauracji na zamku w Tenczynku. Trener do dziś mieszka w Rudawie, gdzie rozbudował dom rodzinny.
Nawałka junior szybko trafił z Rudawy do Wisły Kraków i tam przeszedł wszystkie juniorskie szczeble wtajemniczenia. W Krakowie awansował do pierwszej drużyny mniej więcej w tym samym czasie co Andrzej Iwan (rok wcześniej, w 1975). Szybko zaprzyjaźnił się z enfant terrible polskiego futbolu i przyjaźń ta przetrwała próbę czasu. Iwan był tyleż utalentowany, co niesforny, a równie brawurowe akcje przeprowadzał na boisku, co w krakowskich lokalach, z kawiarnią Stylowa na czele.
– Adam był prototypem piłkarzy z dzisiejszych czasów – mówi Iwan, zaciągając się papierosem. – Wiem, jak to dziś brzmi, że podlizuję się facetowi, który osiągnął sukces, ale naprawdę nie potrzebuję tego robić. Nawałka był od nas inny. Chodził z nami na balangi i imprezy, umiał się bawić, ale on to robił bez alkoholu. Całkowicie poświęcił się piłce, dbał o siebie, o sportowy tryb życia, odpowiednie odżywianie. W tamtych czasach to było nie do pomyślenia.