Wszyscy już dawno spali, tylko w jednym oknie hotelowym paliło się światło. Nieraz przez całą noc, aż do świtu – selekcjoner Adam Nawałka po każdym spotkaniu, już po kolacji i krótkiej przemowie do drużyny, razem ze sztabem zaczynał analizę tego, co się wydarzyło kilka godzin wcześniej. Najpierw oglądali nagranie meczu z telewizji, następnie to dostarczone przez analityka i statystyka Dawida Zajączkowskiego, który filmował każde spotkanie, stojąc wysoko za jedną z bramek. Niejednokrotnie zdarzało się, że Nawałka wraz z asystentami kładli się spać dopiero po 5 nad ranem.
Selekcjoner jest pracoholikiem. To pierwsze skojarzenie każdego, kto kiedykolwiek miał styczność z Nawałką. Nawet po historycznym zwycięstwie reprezentacji, czyli 2:0 z Niemcami na Stadionie Narodowym w październiku zeszłego roku, nie było wyjątku od reguły. Chociaż na piłkarzy w hotelu czekały tłumy rozśpiewanych kibiców, a ekipy telewizyjne ustawiły wozy transmisyjne i pokazywały na żywo powrót bohaterów ze stadionu, analiza odbyła się jeszcze tej samej nocy.