– Czasem warto przyhamować, żeby potem mocniej dodać gazu – twierdzi Robert Lewandowski. Po sześciu meczach bez gola (dwa w reprezentacji, dwa w Bundeslidze, dwa w Lidze Mistrzów) polski napastnik wreszcie się przełamał. „Wzór profesjonalizmu. Nie obraził się, a złość zamienił w pozytywną energię" – pisze agencja DPA, nawiązując do faktu, że kilka dni wcześniej spotkanie z Benficą Lewandowski zaczął na ławce.
W sobotni wieczór wrócił do podstawowego składu, grał przez pełne 90 minut. Trafił dwukrotnie po przerwie: najpierw po podaniu Arturo Vidala, później po dośrodkowaniu Rafinhi. 27 bramek to solidna zaliczka w walce o koronę króla strzelców (jego główny konkurent Pierre-Emerick Aubameyang zatrzymał się na 23).
Jak trudno o gole w Bundeslidze, pokazuje rzut oka na historię. Ostatnim piłkarzem, który przekroczył 30 bramek w sezonie, był Dieter Mueller, napastnik FC Koeln. Od tego czasu minęło już 39 lat.
Przed Bayernem kluczowy moment sezonu. We wtorek półfinał Pucharu Niemiec z Werderem Brema, w sobotę mecz z Herthą, który może dać zespołowi Pepa Guardioli czwarty tytuł z rzędu, a potem wojna z Atletico o finał Ligi Mistrzów.
Dla Ajaksu punkt w spotkaniu z Utrechtem (2:2) może się okazać na wagę złota. Zapewnił go Arkadiusz Milik, pokonując w końcówce z rzutu karnego Filipa Bednarka. Dzięki temu drużyna z Amsterdamu wciąż jest liderem, trzy kolejki przed końcem wyprzedza PSV Eindhoven lepszym bilansem bramkowym.