Fakty i twarda statystyka są oczywiście po stronie Adama Nawałki. Po trzech meczach eliminacji mundialu 2018 jego drużyna ma 7 pkt, tyle samo co lider z Czarnogóry. 11 listopada w Bukareszcie Polacy zagrają przeciwko Rumunii i być może zakończą rok na pierwszym miejscu w tabeli. Kapitan reprezentacji Robert Lewandowski zdobył w trzech meczach pięć bramek i jest razem z Cristiano Ronaldo najlepszym strzelcem eliminacji w Europie.
A jednak futbol to nie tylko suche fakty. Dzwony alarmowe biją od początku eliminacji, pytanie tylko, czy słyszy je Nawałka i co zamierza z tym zrobić. Zwycięstwo nad Armenią zostało wyszarpane w ostatniej akcji, dzięki fantastycznemu strzałowi głową Lewandowskiego. Niemal wszyscy piłkarze po tym meczu mówili, że są zadowoleni i że „takie zwycięstwa budują drużynę" (to stwierdzenie padło z ust Kamila Grosickiego).
Jednym z niewielu, którzy po wygranej u siebie z grającą przez godzinę w dziesiątkę 112. drużyną rankingu FIFA nie dali się ponieść euforii, był Lewandowski. – Zawsze musimy grać na 100 procent, a nie na 90 czy 95. Powinniśmy zdobyć dwie, trzy bramki i grać spokojnie. Powinniśmy rozstrzygnąć mecz wcześniej – mówił napastnik Bayernu Monachium. W tym samym czasie Grzegorz Krychowiak twierdził, iż „liczy się tylko wygrana, a o stylu wkrótce nikt pamiętał nie będzie".
Tak się stanie, jeśli zawodnicy reprezentacji w końcu wyciągną te mityczne wnioski, o których tyle słyszymy na każdym zgrupowaniu i podczas wszystkich konferencji prasowych. Tymczasem wygląda na to, że po raz kolejny pycha kroczy przed upadkiem, i dobrze by było, gdyby polscy piłkarze, którzy po Euro zapewniali wszystkich, że niczego wielkiego nie osiągnęli, wciąż byli bardziej skromni niż zadowoleni.
W meczu z Armenią wyglądało to tak, jakby uznali, że zwycięstwo należy im się z urzędu (w Kazachstanie było podobnie). Po czerwonej kartce dla rywali i zdobytym golu uznali, że sprawa jest załatwiona. Oczywiście rywalom należy oddać, że bronili się umiejętnie, postawili zaporę na wysokości pola karnego i trudno było znaleźć miejsce na konstruowanie akcji. Trzeba też zauważyć, że Polacy stwarzali sytuacje – gola powinien zdobyć Łukasz Teodorczyk, szansę miał Piotr Zieliński, okazję zmarnował też Lewandowski. Mimo wszystko w kolejnych zagraniach Polaków dominowała bylejakość, brak było pomysłu i koncentracji.