Szczepłek: Spokojny zimowy sen

11 listopada w Warszawie wszyscy mieli takie same biało-czerwone flagi i szaliki, ale każdy szedł w swoją stronę. Mam nadzieję, że dopiero wieczorem wszyscy zgodnie, choć każdy u siebie, usiedli przed telewizorami. Piłkarska reprezentacja to jedna z niewielu więzi, które jeszcze łączą naród polski. Profesor Antonina Kłoskowska by na to nie wpadła.

Publikacja: 11.11.2016 22:22

Szczepłek: Spokojny zimowy sen

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

A jeśli Polacy będą grali zawsze tak, jak w piątkowy wieczór, to spoiwo będzie jeszcze mocniejsze. Reprezentacja rozegrała bodaj najlepszy mecz w tym roku. Do tej pory miewała dobre kwadranse, ale potrafiła stracić przewagę w kilka minut. Albo dobra pierwsza połowa, albo druga, rzadko obydwie. Tym razem wszystko grało (raczej wszyscy grali) tak, jak należy.

Zabrakło Arkadiusza Milika to Adam Nawałka wzmocnił linię pomocy, zostawiając z przodu tylko Roberta Lewandowskiego. On w Bayernie też jrst jedynym napastnikiem i drużyna dobrze na tym wychodzi. W Bukareszcie poniewierali go obrońcy, petardą ogłuszyli rumuńscy patrioci, a Lewandowski otrzepał się i jeszcze po tym incydencie strzelił dwie bramki.

Pomysł z pięcioosobową drugą linią zdał egzamin. W środku boiska Polacy (mimo kolejnego słabego występu Grzegorza Krychowiaka) zdominowali przeciwników, którzy przez cały mecz nie potrafili wyprowadzić z tej strefy boiska ani jednej groźnej akcji. Im dłużej i częściej będą grali Karol Linetty oraz Piotr Zieliński, tym lepiej dla nich i reprezentacji.  Z czasem to oni powinni nią dyrygować.

Na razie są od nich lepsi. O klasie Lewandowskiego nie ma co pisać - każdy widzi jak wygląda brylant. Tacy doświadczeni piłkarze jak Jakub Błaszczykowski i Łukasz Piszczek to dla reprezentacji skarby. Piszczek rozegrał być może najlepszy mecz w kadrze. 

Cała linia obrony tym razem nie popełniła większych błędów. Wrócił Michał Pazdan i pierwszy raz w tych eliminacjach Polska nie straciła bramki. Jak się zatrzymuje Cristiano Ronaldo to gra przeciw Florinowi Andone staje się niemal sparingiem. Pewność siebie Kamila Glika czy Artura Jędrzejczyka, znanych z występów w dobrych ligach też musiała odebrać Rumunom nieco wiary, że można polską defensywę pokonać. Do tego bezbłędny, wnoszący dużo spokoju Łukasz Fabiański.

Polacy dobrze mecz zaczęli, można się było spodziewać bramki, jednak to, co zrobił Kamil Grosicki to koncert. Jego gol po rajdzie przez 40 metrów jest jednym z najładniejszych w historii drużyny narodowej. Grosicki ma znakomity rok, strzela, podaje, jest niezastąpiony. Trochę mnie irytują hagiograficzne opinie na temat Nawałki, ale trzeba przyznać, że on jako pierwszy selekcjoner potrafił dotrzeć do głowy Grosickiego. 

Trener tym razem nie spał na ławce, jak to mu się czasami zdarzało i reagował na wydarzenia. Wpuszczenie na ostatni kwadrans Łukasza Teodorczyka okazało się bardzo dobrą decyzją. Wszyscy, którzy wieszali psy na Teodorczyku po meczu z Armenią, chyba byli dla niego zbyt surowi. On musi mieć czas na znalezienie wspólnego języka z Lewandowskim. W Bukareszcie to się udało. 

Wygraliśmy z Rumunią na jej boisku pierwszy raz od roku 1932 roku. Jednak ważniejsze jest to, że zwycięstwo, przy porażce Czarnogóry z Armenią przesunęło Polskę na pierwsze miejsce w tabeli grupy. Zebraliśmy mnóstwo zapasów na zimę i możemy spokojnie iść spać.

Piłka nożna
Manchester City - Real Madryt. Widowisko w Lidze Mistrzów, Vinicius Junior ukradł wieczór
Piłka nożna
Manchester City – Real Madryt. Mecz dwóch poranionych drużyn
Piłka nożna
Barcelona skorzystała z prezentu. Pomogła bramka Roberta Lewandowskiego
Piłka nożna
Takiego transferu w Polsce jeszcze nie było. Ruben Vinagre - najdroższy piłkarz Ekstraklasy
Piłka nożna
Francuzi wciąż bronią się przed muzułmańskimi symbolami w sporcie