– Zdobycie mistrzostwa Anglii prawdopodobnie jeszcze nigdy nie było tak trudne jak w tym sezonie – przekonuje Antonio Conte. Trener Chelsea wie, co mówi. Za plecami jego drużyny tłok jak w centrum handlowym w Czarny Piątek. Liverpool i Manchester City mają zaledwie punkt mniej, Arsenal – trzy, a najbliższy rywal – Tottenham – traci do lidera 4 pkt. Ta piątka ucieka reszcie stawki, bardzo prawdopodobne, że w tym gronie jest przyszły mistrz.
Tottenham na zwycięstwo na Stamford Bridge czeka od 1990 roku. W maju był blisko, prowadził już 2:0, ale w drugiej połowie stracił dwie bramki i szansę na tytuł. Ten wieczór zostawił głęboką ranę w sercach piłkarzy Mauricio Pochettino. Od tego czasu wygrali tylko nieco ponad jedną-trzecią meczów, we wtorek pożegnali się z marzeniami o awansie do fazy pucharowej Ligi Mistrzów. Ale na krajowym podwórku wciąż nie znaleźli pogromcy i mogą się pochwalić najlepszą obroną w Anglii (po 12 kolejkach osiem straconych goli).