Po niespodziewanym zwycięstwie nad Liverpoolem Hull przegrało w miniony weekend 0:2 w Londynie.
Polak tym razem został ustawiony na lewym skrzydle, po prawej stronie biegał Lazar Marković (Serb nie mógł zagrać z Liverpoolem ze względu na to, że jest z tej drużyny wypożyczony). Grosicki od początku był bardzo aktywny, przeprowadzał rajdy, dośrodkowywał (po jednym z podań prowadzenie Hull mógł dać Oumar Niasse), pomagał kolegom z obrony, ale po przerwie nie był już tak widoczny i po godzinie zszedł z boiska. Serwis SkySports ocenił go na 6.
Zawodnikiem meczu wybrano Alexisa Sancheza, który zdobył obydwa gole. Pierwszego jednak w sposób nieprzepisowy - piłka zanim wpadła do bramki, odbiła się od ręki Chilijczyka. Sędzia Mark Clattenburg przeprosił za swój błąd.
Ale nie była to jedyna wątpliwa decyzja podjęta przez cenionego w UEFA angielskiego arbitra (w ubiegłym roku prowadził finały Ligi Mistrzów i Euro we Francji). Na początku drugiej połowy Clattenburg wykazał się sporą wyrozumiałością, zostawiając na boisku Kierana Gibbsa, który sfaulował wychodzącego na czystą pozycję Markovicia.
Oby tych straconych punktów nie zabrakło Hull w walce o utrzymanie. W następnej kolejce zespół Grosickiego zmierzy się u siebie z Burnley, czyli klubem, który polskiego pomocnika próbował kupić już pół roku temu. W niedzielę beniaminek Premier League zremisował nieoczekiwanie z Chelsea (1:1).