Drugi raz w ciągu kilku dni zadrżały serca kibiców Bayernu. Drugi raz obawy okazały się na wyrost. – Poczułem ból, nie chciałem dalej ryzykować. Tym bardziej że wynik był korzystny – tłumaczył polskim dziennikarzom Lewandowski, który po niefortunnym upadku w polu karnym (faul Romana Buerkiego) wykorzystał jeszcze jedenastkę i dopiero poprosił o zmianę.
Drużyna z Bawarii wygrała 4:1, bo wcześniej Polak trafił ponownie z rzutu wolnego (w czym wyraźnie pomógł mu Ousmane Dembele – stojąc w murze, odwrócił się tyłem i uchylił głowę przed strzałem), a po bramce dołożyli również Franck Ribery i Arjen Robben. Niemiecki klasyk wciąż wzbudza duże emocje, ale jak zauważa „Spiegel", pozbawiony został napięcia. Bayern gra dziś w innej lidze, różnica klas między nim a resztą stawki jest coraz bardziej widoczna.
– Doświadczenie rywali przeważyło. Nie można zapominać, że przyszło do nas ośmiu nowych zawodników – mówił Łukasz Piszczek, który dostał od trenera wolne przed wtorkowym spotkaniem Borussii z Monaco w ćwierćfinale Ligi Mistrzów.
Za tydzień odpocznie wreszcie także Lewandowski. Piąta w sezonie żółta kartka sprawia, że świąteczną sobotę spędzi nie na boisku w Leverkusen, tylko z rodziną. Chwila oddechu między kluczowymi meczami z Realem (pierwszy w środę, rewanż sześć dni później w Madrycie) może się okazać bezcenna.
„W takiej formie piłkarze Carlo Ancelottiego nie mają prawa obawiać się Ronaldo i spółki" – pisze „Bild". Nawet jeśli przedłuży się rekonwalescencja Manuela Neuera i Thomasa Muellera (obaj powinni być do dyspozycji trenera).