Stawką spotkania mistrza Rosji z mistrzem Polski jest pozycja samodzielnego lidera w grupie G, bo obydwa zespoły wygrały swoje mecze z Żalgirisem Kowno i Unicają Malaga. Asseco jest obecnie na pierwszym miejscu, gdyż ma lepszy bilans zdobytych i straconych koszy.
Czy wyprawa na Moskwę dla drużyny trenera Tomasa Pacesasa będzie powtórką podbojów Czyngis-chana czy raczej klęski Napoleona? Zobaczymy. Ważne, że po jej spektakularnym sukcesie w Maladze (70:50 z Unicają) są podstawy, by takie pytania stawiać, co do niedawna wydawałoby się irracjonalne.
„Ostatnie mecze wzmocniły nas mentalnie. Nie jesteśmy już w Eurolidze chłopcami do bicia. Wywalczyliśmy też sobie szacunek u sędziów i przeciwników. To daje przewagę psychiczną. Dziś nie ma rywala, którego nie możemy pokonać. Ważne, żeby ludzie wychodzący na boisko wiedzieli, że jest to możliwe” - mówił trener Pacesas po meczu w Maladze.
CSKA to z pewnością przeciwnik znacznie trudniejszy niż Unicaja: jeden z głównych faworytów Euroligi, uczestnik siedmiu z rzędu turniejów Final Four i finalista czterech ostatnich edycji tych rozgrywek, który w latach parzystych (2006 i 2008) zdobywał główne trofeum, w nieparzystych (2007 i 2009) był wicemistrzem. Od 1992 roku zdobył 16 tytułów mistrza Rosji z przerwą w latach 2001 i 2002, wcześniej 24 razy był mistrzem Związku Radzieckiego.
Obecnie jest liderem rosyjskiej superligi z bilansem 10 wygranych w 11 spotkaniach. Asseco Prokom w polskiej ekstraklasie ma komplet 19 zwycięstw.