Sukcesy koszykarzy mistrza Polski w Eurolidze nie idą ostatnio w parze z występami na krajowym podwórku. Tydzień temu po pokonaniu CSKA Moskwa Asseco Prokom przegrał z Polonią Azbudem w Warszawie, a w sobotę, tuż po wywalczeniu awansu do ćwierćfinału prestiżowych europejskich rozgrywek, u siebie z Polpharmą Starogard Gdański.
Pierwsze miejsce graczy Asseco w tabeli przestało być pewne, gdyż ich przewaga nad Anwilem zmalała do jednego punktu, a czeka ich jeszcze mecz z wiceliderem we Włocławku. Polpharma, która przed tygodniem pokonała wicemistrza Polski PGE Turów Zgorzelec potwierdziła, że jest trzecią siłą w lidze.
„Pierwszy raz w tym sezonie przegraliśmy we własnej hali walkę pod tablicami. Gdy prowadziliśmy różnicą 5, 7 punktów, zabrakło zimnej krwi, a w czwartej kwarcie po prostu sił. Nie sądzę, by była to kwestia niewystarczającej motywacji” mówił po meczu trener Asseco Tomas Pacesas. Na nieco ponad 3 minuty przed końcem spotkania gospodarze prowadzili 70:67. Od tego momentu zdobyli już tylko trzy punkty, tracąc aż 15.
Rywali poprowadził do zwycięstwa rewelacyjny w tym spotkaniu Nigeryjczyk Patrick Okafor, który zdobył aż 37 punktów (rekord sezonu), miał dziesięć zbiórek i dwie asysty. Środkowy Polpharmy nie tylko rządził pod koszami, ale także był skuteczny z dystansu, trafiając aż pięć z dziewięciu prób za 3 punkty (we wszystkich dotychczasowych meczach miał tylko sześć celnych trójek). Z kolei gospodarze fatalnie rzucali z dystansu - w pierwszych dwóch kwartach spudłowali wszystkie siedem prób, a w całym spotkaniu trafili tylko 3 z 20 takich rzutów (Qyntel Woods 0/5, David Logan 1/6).
„Wspaniale w ofensywie zagrał Okafor. Reszta chłopaków bardzo dobrze broniła, To cud, że wygraliśmy z Asseco w Gdyni” - skomentował trener Polpharmy Milija Bogicević.