Na wygraną można było liczyć właśnie w tym spotkaniu. Obydwa zespołu prezentują podobny potencjał i są na podobnym etapie zgrywania mocno zmienionych składów. W prestiżowym trenerskim pojedynku starych znajomych z polskiej ligi Saso Filipovski, były trener Turowa Zgorzelec, a obecnie Olimpiji, okazał się lepszy od Tomasa Pacesasa z Prokomu.
Nie można jednak wygrywać, prezentując taką niestabilność w grze jak drużyna z Gdyni. Graczom Asseco Prokomu nie można odmówić ambicji i waleczności. Spektakularne były ich pogonie, gdy odrabiali kilkunastopunktową stratę do rywali: najpierw z 48:36 do 48:45 w 28. minucie (znakomicie w tym okresie grał Łukasz Seweryn, który po zwolnieniu z klubu mistrza NBA Devin Browna, wyrasta na solidnego egzekutora z dystansu), potem z 63:47 (najwyższe prowadzenie gospodarzy) do 65:59 w 38. minucie. Na więcej tego wieczoru mistrzów Polski nie było jednak stać.
Drużyna trenera Pacesasa nie potrafiła zapobiec kanonadzie rzutów z dystansu Olimpiji (11 celnych na 27 prób), chociaż sama dość skutecznie odgryzała się w ten sam sposób (10/24), nie potrafiła też zastopować niezwykle efektywnego w ataku Danny'ego Greena (23 pkt). Rywale mieli lepszą skuteczność rzutów za dwa punkty, mniej strat i wykazali się większą konsekwencję w grze.
Grupa D - 3 kolejka
• Olimpija Lublana - Asseco Prokom Gdynia 70:62 (25:16, 15:17, 18:14, 12:15).