Mistrz Polski nie przegrał jeszcze w krajowych rozgrywkach, a w dodatku po porywającym widowisku pokonał w środę w Eurolidze słynny Real Madryt 82:76. Drużyna Asseco Prokomu zagrała wreszcie tak, jak sobie wyobrażał i do czego ją przygotowywał trener Tomas Paces. Z pełnym zaangażowaniem, wolą walki, ambicją, odwagą i wiarą w sukces.
Koszykarze z Gdyni nie załamali się nawet, gdy rywal odrobił straty z pierwszej połowy i tuż po przerwie objął wyraźniejsze prowadzenie. Ich gra na obwodzie i pod koszem była zbilansowana, funkcjonowały zespołowy atak i obrona. Gracze Pacesasa skutecznie walczyli o zbiórki i zdobywali punkty z ponowienia. Kazdy miał swój udział w zwycięstwie.
Anwil, oprócz jedynej porażki w Starogardzie Gdańskim, także wygrywa wszystko. Ostatnio w niezwykle ważnym pojedynku kandydatów do podium zespół Igora Griszczuka pokonał PGE Turów Zgorzelec, już z Andrejem Urlepem w roli trenera.
W obydwu ekipach narzekano do niedawna na problemy zdrowotne, ale teraz już wszyscy zawodnicy są gotowi do gry. W Asseco wrócili do składu kontuzjowani Daniel Ewing i Pape Sow. Ten ostatni rozgrywa zresztą swoje najlepsze spotkania w barwach Prokomu. W Anwilu o kontuzji zapomniał już reżyser gry Krzysztof Szubarga, a po dłuższej przerwie szybko zaaklimatyzował się w zespole Bartłomiej Wołoszyn.
Czy jednak dobrze i szczęśliwe grająca w tym sezonie drużyna z Włocławka znajdzie sposób na zatrzymanie Qyntela Woodsa, Davida Logana i rewelacji ostatnich dni Adama „Bestii” Hrycaniuka? Czy zespół Pacesasa po historycznej wygranej z „królewskim” Realem, znajdzie odpowiednią motywację i siły na mecz ligowy?