W Gdyni mistrz Niemiec nieoczekiwane wygrał z Asseco Prokomem 87:81. Pora na rewanż, który odbędzie się w czwartek nie w Oldenburgu, lecz w odległej o 60 km Bremie.
Czarterowy samolot z drużyną mistrzów Polski na pokładzie wylądował w środę po południu na małym regionalnym lotnisku w Bremenhaven, gdzie zdarzało się przylatywać także Dariuszowi Michalczewskiemu. Jeden z członków obsługi lotniska witał ekipę po polsku. – Mam żonę z Krakowa – wyjaśnił. Od innej osoby usłyszeliśmy życzenia zwycięstwa w czwartkowym meczu. Może się spełnią?
W grupie D Euroligi na półmetku pierwszej fazy rozgrywek sytuacja jest dość klarowna. Po cztery zwycięstwa i jednej porażce mają Real Madryt, Panathinaikos Ateny i BC Chimki. Te zespoły nie muszą się martwić o awans do szesnastki najlepszych. Jedna wygrana i cztery przegrane to z kolei bilans Armani Jeans Mediolan, Asseco Prokomu i EWE Baskets, które rywalizują o czwarte miejsce premiowane awansem do fazy Top 16. Koszykarze z Gdyni nie mogą sobie pozwolić na drugą porażkę z mistrzami Niemiec, jeśli chcą zachować realne szanse na grę wśród elity.
– Prokom ma możliwości, by ponownie wygrać z Armani. Powinien też odpracować straty z własnego parkietu i wygrać w Niemczech. Wyścig o czwarte miejsce wciąż jest otwarty – oceniał przed tygodniem szanse gdynian trener BC Chimki Sergio Scariolo.
Co mówiło się w obozie Asseco Prokomu w hotelu Maritim w Bremie w przededniu meczu?