Te eliminacje nie są jeszcze przegrane, ale już nie można sobie pozwolić na wpadki takie jak w wygranym, wydawało się, spotkaniu z Bułgarią w Sofii. Dwa mecze o ratowanie twarzy w hali Atlas Arena – w sobotę z Belgią i wtorkowy rewanż z Gruzją – trzeba po prostu wygrać.
Spotkania te odbędą się w Łodzi, rodzinnym mieście dwóch podstawowych zawodników podkoszowych naszej reprezentacji Macieja Lampego i Marcina Gortata. To dla nich dodatkowa motywacja, by pokazać się z dobrej strony przed rodziną, kolegami, znajomymi. O ile Lampe od pierwszego spotkania eliminacyjnego jest silnym punktem drużyny, jej czołowym strzelcem (średnio 17,7 pkt – dziewiąty w całych eliminacjach) i zbierającym (8,7 – piąty), o tyle Gortat nie jest dla niej tak istotnym zawodnikiem, jak chociażby w ubiegłorocznych finałach mistrzostw Europy.
Środkowy Orlando Magic dołączył do kadry dopiero w ostatniej fazie przygotowań, rozegrał z drużyną tylko dwa mecze kontrolne i nie może być zadowolony ze swojej postawy w trzech meczach o punkty (średnio 13 pkt – 24. i 8,7 zb. – 6.). Z pewnością stać go na więcej, ale też musi otrzymywać więcej podań od kolegów, bardziej się z nimi rozumieć.
Rozgrywający Łukasz Koszarek jest piątym podającym w eliminacjach (5 asyst w meczu), ale polscy podkoszowi otrzymują zdecydowanie za mało podań. Nie potrafimy wykorzystać swojego największego atutu: wzrostu Lampego i Gortata, jedynych koszykarzy reprezentacji ze stażem w NBA. Rolą debiutującego w pracy z kadrą trenera Igora Griszczuka jest takie ustawienie zagrywek zespołu, by poprawić ten mankament.
„Chyba powiedzieliśmy już hop, a jeszcze nie przeskoczyliśmy – mówił Maciej Lampe po przegranym w ostatnich minutach meczu z Bułgarią. Teraz musimy do końca walczyć i pokazać serce. Jeszcze się nic nie skończyło, jeszcze dużo się może zdarzyć. Dobrze byłoby, gdybyśmy więcej wykorzystywali Marcina Gortata. Jest rozczarowany, bo nie dostaje piłek, gdy ma pozycję pod koszem. Wszyscy powinniśmy spojrzeć w lustro, zachować się jak mężczyźni. Rozmawiać o błędach i poprawiać je, a także modlić się, żebyśmy mieli jeszcze szansę na awans”.