Reklama
Rozwiń

Asseco Prokom Gdynia przegrał z Chimkami Moskwa 76:82

W pierwszym meczu nowego sezonu Euroligi mężczyzn Asseco Prokom Gdynia przegrał w Rosji po zaciętym pojedynku 76:82 z BC Chimki

Publikacja: 21.10.2010 01:11

Asseco Prokom Gdynia przegrał z Chimkami Moskwa 76:82

Foto: AFP

Jak przed rokiem spotkaniom BC Chimki w hali przy ulicy Kirowa towarzyszy płynąca z głośników melodia „Podmoskiewskie wieczory”. Dawny przebój Jerzego Połomskiego i sygnał moskiewskiego radia zawodnikom trenera Tomasa Pacesasa nadal będzie się kojarzył z porażką. I złością na samych siebie.

Przed rokiem Prokom przegrał 67:89, tocząc wyrównany pojedynek tylko przez kwadrans. Teraz sił i umiejętności starczyło do końca. W ostatnich minutach, gdy Chimki prowadziły tylko 79:76 biegnący po przechwycie do kontrataku J.R. Giddens popełnił faul ofensywny. Kto wie, jaki byłby wynik, gdyby sędziowie nie odgwizdali tego przewinienia.

Gospodarze mieli jednak w składzie Keitha Langforda, który przed rokiem rozegrał najlepsze spotkanie w całym sezonie Euroligi, a teraz też był gwiazdą pierwszej wielkości. Zdobył 17 punktów, miał 6 zbiórek.

Trafiał do kosza w najtrudniejszych dla zespołu momentach, jak w końcowce meczu, gdy rywale zbliżyli się na odległość jednego celnego rzutu. W Prokomie, po odejściu Davida Logana i Qyntela Woodsa, taki gracz dopiero się rodzi. Może będzie nim J.R. Giddens, może stary znajomy Daniel Ewing? Goście rozpoczęli nerwowo, nie potrafili powstrzymać trzypunktowycgh rzutów rywali (w całym meczu 10/23 wobec 5/17 Prokomu), którzy w 7. minucie prowadzili 16:6. Wydawało się, że pech nie odstępuje od Asseco Prokomu, gdy w 13. minucie, przy prowadzeniu rywali 23:14, boisko musiał opuścić jego podstawowy gracz Bobby Brown. Były gracz NBA popełnił wówczas drugi niesportowy faul na Witaliju Fridzonie, który na połowie boiska odebrał mu piłkę w koźle i biegł do kontrataku. Taka recydywa kosztuje dyskwalifikację i Amerykanin poszedł do szatni. Utrata zawodnika paradoksalnie podziałała korzystnie na drużynę trenera Tomasa Pacesasa, która od tego momentu zaczęła odrabiać straty.

Swoje wielkie możliwości pokazał debiutujący w gdyńskim zespole J.R. Giddens, zdobywający efektowne punkty na różne sposoby. To jego akcje oraz Daniela Ewinga i Ratko Vardy pozwoliły zmniejszyć straty przed przerwą do dwóch punktów.

Przed rokiem Ewing w ogóle nie przyjechał do Chimek. Zatrzymała go w Polsce kontuzja. Były gracz słynnego uniwersytetu Duke i Los Angeles Clippers swoją europejską przygodę rozpoczynał przed trzema laty właśnie w zespole Chimek.

Drugą połowę rywale zaczęli od trójki Zorana Planinicia (40:35), co rozpoczęło pojedynek dystansowy obydwu drużyn. Dla Prokomu dwa razy trafił w ten sposób Filip Widenow, zdobywając pierwsze w karierze punkty w Eurolidze. Szkoda że koledzy nie dotrzegali go częściej na wolnych pozycjach poza łukiem.

Najwyższe prowadzenie Chimek 66:55 wcale nie dawało gwarancji zwycięstwa. Dobrze zbierający Prokom, po czasach branych przez Pacesasa, szybko potrafił zbliżyć się na 5-6 punktów. Zabrakło tylko decydującego ataku, korzystniejszych gwizdków sędziów, a także Bobby’ego Browna. – Do końca meczu zapewne nie grałby tak słabo, jak rozpoczął spotkanie – podsumował Tomas Pacesas.

W zespole gospodarzy nie zagrał kontuzjowany Thomas Kelati. Reprezentant Polski wkuśtykał do hali o kulach z nogą w gipsie w momencie gdy zespół Asseco Prokomu wychodził z niej po południowym treningu. – Gips z lewej nogi zdejmę dopiero po czterech tygodniach. Potem czeka mnie rahabilitacja. Pechowo rozpoczął się pobyt w moim nowym klubie, w którym poza tym wszystko mi się podoba – mówił polskim dziennikarzom.

[i]• BC Chimki Moskwa - Asseco Prokom Gdynia 82:76 (18:14, 19:21, 26:20, 19:21). [/i]

[ramka][srodtytul]Opinia [/srodtytul]

[b]Tomas Pacesas, trener Asseco Prokomu [/b]

Jestem zadowolony z walki zespołu. Drużyna pokazała charakter, nie poddała się, cały czas była w grze. I pokazała, że wie, jak przeciwstawić się silnemu rywalowi. Mieliśmy szanse w końcówce, wygraliśmy zbiórki (41-31 - przyp. m.c.) – to pozytywy tego meczu. Nie mieliśmy czasu, by przygotować się do Euroligi. Do ostatniej chwili uzupełnialiśmy skład, musimy wprowadzać nowych ludzi do zespołu. Rywalom gratuluję zwycięstwa i dobrej skuteczności za trzy punkty.

U nas zawiódł przede wszystkim Bobby Brown. Nie rozumiem, co się z nim stało. Grał przeciwko zespołowi. W 10 minut popełnił 4 straty i faulami sam wykluczył się z gry.

Zabrakło nam skuteczności pod koszem. Oddaliśmy przecież bardzo dużo rzutów.

Zwycięstwo było w naszym zasięgu. Najważniejsze teraz, nie załamać się psychicznie. Myślę że z meczu na mecz będziemy lepsi. Jesteśmy na dobrej drodze. Można żałować, że nie mieliśmy tych zawodników wcześniej, wtedy jakość gry byłaby wyższa.

J.R. Giddens to gracz bardzo dynamiczny, o znakomitej motoryce. To dzisiaj pokazał, ale brakuje mu ...wszystkiego, żeby grać na wysokim poziomie. Zdobywa punkty, trafia – dobrze, ale też dużo traciliśmy dlatego, że jeszcze nie rozumie on naszego systemu gry. Oczywiście jest za wcześnie, żeby już to wszystko umiał. Potrzebuje czasu.

Myślę, że jego energia i dynamika bardzo nam się przydadzą. Ewing – więcej plusów niż minusów. Zagrał na swoim przyzwoitym poziomie, ale już w kolejnym meczu zabrakło mu skuteczności. [/ramka]

[i]Marek Cegliński z Chimek[/i]

Jak przed rokiem spotkaniom BC Chimki w hali przy ulicy Kirowa towarzyszy płynąca z głośników melodia „Podmoskiewskie wieczory”. Dawny przebój Jerzego Połomskiego i sygnał moskiewskiego radia zawodnikom trenera Tomasa Pacesasa nadal będzie się kojarzył z porażką. I złością na samych siebie.

Przed rokiem Prokom przegrał 67:89, tocząc wyrównany pojedynek tylko przez kwadrans. Teraz sił i umiejętności starczyło do końca. W ostatnich minutach, gdy Chimki prowadziły tylko 79:76 biegnący po przechwycie do kontrataku J.R. Giddens popełnił faul ofensywny. Kto wie, jaki byłby wynik, gdyby sędziowie nie odgwizdali tego przewinienia.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Koszykówka
Warszawa na taki sukces czekała ponad pół wieku. Koszykarze Legii wyszli z cienia piłkarzy
Koszykówka
Shai Gilgeous-Alexander bohaterem sezonu NBA. Czy jesteśmy świadkami narodzin nowego Jordana?
Koszykówka
Poznaliśmy mistrza NBA. Oklahoma City Thunder sięga po tytuł
Koszykówka
Finały NBA. Zaczęło się od trzęsienia ziemi
Koszykówka
Polski skaut Los Angeles Lakers: Nie mogę nikogo przegapić