Mecz New Orleans Hornets z Portland Trail Blazers (Orange Sport, godz. 2 w nocy z soboty na niedzielę) to jedno z najciekawszych spotkań weekendu w NBA. Hornets są największą rewelacją tego sezonu. Po czwartkowej porażce Los Angeles Lakers z Denver Nuggets pozostają jedynym niepokonanym zespołem w rozgrywkach.
Praca dwóch byłych zawodników San Antonio Spurs debiutujących w Nowym Orleanie w nowych rolach przynosi zaskakująco pozytywne efekty. 39-letni Dell Demps jest w klubie menedżerem, o rok młodszy Monty Williams – głównym coachem. Latem pozyskali do pierwszej piątki Włocha Marco Bellinellego i Trevora Arizę oraz Jerryda Baylessa i Williego Greena, ale przede wszystkim udało im się zatrzymać w klubie jednego z najlepszych rozgrywających w lidze Chrisa Paula, który marzył o tworzeniu superteamu z LeBronem Jamesem. Z nim oraz Davidem Westem i Emeką Okaforem na pozycjach graczy podkoszowych drużyna podbija ligę, a trener wyśrubował swój rekord zwycięstw w debiutanckim sezonie do ośmiu kolejnych.
Do Lawrence’a Franka, który debiutując jako główny coach New Jersey Nets wygrał 13 spotkań z rzędu (to rekord nie tylko NBA, ale też wszystkich zawodowych lig amerykańskich), trochę mu brakuje, ale mecz z Trail Blazers może być kolejnym krokiem do celu.
Ciekawe, że Monty Williams zaczynał trenerską karierę jako asystent Nate’a MacMillana właśnie w Portland. Teraz stanie naprzeciw mistrza.
Portland dysponuje bardzo solidną formacją graczy podkoszowych. Na początku listopada zakończenie kariery ogłosił wprawdzie Argentyńczyk Fabrizio Oberto, nie może grać Greg Oden, ale są jeszcze Marcus Camby, LaMarcus Aldridge, Joel Przybilla czy znany z występów w Śląsku Wrocław weteran z Nowej Zelandii Sean Marks. Liderem Blazers jest jednak Brandon Roy (średnio 19,2 pkt w meczu), którego mocno wspiera rozgrywający Andre Miller. Ciekawe, jak w sobotnim meczu zagrają dwaj Europejczycy z Portland: Francuz Nicolas Batum i Hiszpan Rudy Fernandez.