Eliminujemy te ogniwa, które nam nie pasują

Z Tomasem Pacesasem, trenerem Asseco Prokomu po wygranym meczu z Caja Laboral w Vitorii - rozmawia Marek Cegliński

Publikacja: 02.12.2010 19:39

Tomas Pacesas

Tomas Pacesas

Foto: Fotorzepa, Przemek Wierzchowski

[b] To wielka rzecz wygrać w mistrzem Hiszpanii i aktualnym liderem ligi ACB na jego boisku. Przypomina się zwycięstwo z Unicają w Maladze w poprzednim sezonie. [/b]

– Pokazaliśmy, że jesteśmy prawdziwą drużyną. Za to, jak zagraliśmy w obronie należą się wielkie gratulacje dla każdego z zawodników, który był w środowy wieczór na parkiecie. Mam nadzieję, że teraz utrzymamy tę passę. Wracamy do gry, liczymy się w walce o awans do fazy Top 16 i to jest najważniejsze. Ten mecz jeszcze raz pokazał, jak silna jest nasza grupa. Caja Laboral potrafi wysoko wygrać u siebie z Maccabi, my jeszcze wyżej przegrywamy w Tel Awiwie, a za dwa tygodnie wygrywamy w Vitorii, mimo że z tym samym rywalem przegraliśmy u siebie. Tu nie ma faworytów. Szkoda, że tak niefortunnie ułożyła nam się pierwsza runda. Możemy żałować, że nie wygraliśmy ośmioma punktami, a także zbyt niskiego zwycięstwa w meczu z Chimkami. Bylibyśmy teraz w zupełnie innej sytuacji.

[b] Jedna decyzja kadrowa – rozwiązanie kontraktu z Bobby’m Brownem, bardzo odmieniła zespół.[/b]

– Zagraliśmy zupełnie inaczej i w ataku, i w obronie. Myślę, że zawodnicy, którzy wychodzili na parkiet zrozumieli, że moje zalecenia nie są pustymi słowami, że ta filozofia gry ma sens. A skoro gracz jej nie akceptuje, przez dwa miesiące nie potrafi zrozumieć, o co chodzi trenerowi, to się z nim żegnamy. Zbyt szanujemy to, co robimy. Przez lata konsekwentnej pracy klub zdobył sobie taką pozycję sportową i marketingową, że nie pozwolimy jednemu czy dwóm zawodnikowi zepsuć wszystkiego w dwa, trzy miesiące. Dlatego działamy konsekwentnie: eliminujemy te ogniwa, które nam nie pasują. Trochę szkoda Bobby’ego Browna. Nadal uważam, że jest bardzo utalentowanym koszykarzem, tylko nie mógł się podporządkować naszej filozofii gry, której głównym założeniem jest zespołowość po obydwu stronach boiska – w obronie i w ataku. W Vitorii każdy dostał swoją szansę. Nawet Courtney Eldridge, który nie zagrał może najlepszego meczu, ale dawał to, czego wymagam od graczy. Mecz z Caja Laboral wygraliśmy intensywnością, dużą rotacją zawodników. Byliśmy do niego bardzo dobrze przygotowani i konsekwentnie realizowaliśmy opracowaną taktykę. Możemy sobie tylko wszyscy, zawodnicy, trenerzy i kibice – nie tylko w Gdyni, ale w całym kraju – gratulować tego sukcesu.

[b] Kogo wyróżni pan w swoim zespole? [/b]

– Adam Łapeta rozegrał najlepszy mecz w tym sezonie. Zdobywał punkty – trzy razy potężnymi wsadami, zbierał piłki z tablic, zablokował cztery rzuty rywali. Wysoki poziom utrzymuje Ratko Varda, dobrze zaprezentował się Daniel Ewing. Jestem pełen uznania dla Piotrka Szczotki za niesamowitą grę w obronie. Swoje pięć minut miał Filip Widenow, który trafiał w ważnych momentach. No i J.R. Giddens, który udźwignął spoczywający na nim ciężar w decydujących minutach czwartej kwarty. Zespół ze stuprocentową skutecznością wykonywał rzuty wolne – trafiliśmy 14 na 14 takich prób. Siedem celnych na 17 oddanych rzutów za trzy punkty to też dobre osiągnięcie, zwłaszcza że kilka z nich wpadło w ostatnich sekundach akcji. Wygraliśmy zbiórki.

[b]Zostawmy na chwilę koszykówkę klubową. Jak pan skomentuje informacje, że jest kandydatem na trenera reprezentacji Polski? [/b]

– Pocieszmy się teraz, chociaż trochę, wygraną z Caja Llaboral, mistrzem Hiszpanii. Na rozmowy o stanowisku trenera kadry będzie jeszcze czas.

[b] To wielka rzecz wygrać w mistrzem Hiszpanii i aktualnym liderem ligi ACB na jego boisku. Przypomina się zwycięstwo z Unicają w Maladze w poprzednim sezonie. [/b]

– Pokazaliśmy, że jesteśmy prawdziwą drużyną. Za to, jak zagraliśmy w obronie należą się wielkie gratulacje dla każdego z zawodników, który był w środowy wieczór na parkiecie. Mam nadzieję, że teraz utrzymamy tę passę. Wracamy do gry, liczymy się w walce o awans do fazy Top 16 i to jest najważniejsze. Ten mecz jeszcze raz pokazał, jak silna jest nasza grupa. Caja Laboral potrafi wysoko wygrać u siebie z Maccabi, my jeszcze wyżej przegrywamy w Tel Awiwie, a za dwa tygodnie wygrywamy w Vitorii, mimo że z tym samym rywalem przegraliśmy u siebie. Tu nie ma faworytów. Szkoda, że tak niefortunnie ułożyła nam się pierwsza runda. Możemy żałować, że nie wygraliśmy ośmioma punktami, a także zbyt niskiego zwycięstwa w meczu z Chimkami. Bylibyśmy teraz w zupełnie innej sytuacji.

Koszykówka
Eurobaskiet 2025. Mural w Katowicach czeka na medal
Koszykówka
Kiedy do gry wróci Jeremy Sochan? „Jestem coraz silniejszy”
Koszykówka
Prezes Polskiego Związku Koszykówki: Nie planuję rewolucji
Koszykówka
Wybory w USA. Czy LeBron James wie, że republikanie też kupują buty?
Materiał Promocyjny
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Koszykówka
Radosław Piesiewicz ma następcę. Zmiana władzy na czele PZKosz
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń