Ósma porażka Asseco Prokomu w ósmej konfrontacji z FC Barceloną sprawiła, że zespół z Gdyni definitywnie stracił szansę na miejsce w czołowej czwórce grupy D i awans do fazy Top 16. Trudno było oczekiwać cudów w meczu, w którym jedyny zespół bez zwycięstwa w tegorocznych rozgrywkach gości drużynę, która jeszcze w nich nie przegrała. Słynny kataloński zespół przyjechała do Polski bez swojego najsłynniejszego zawodnika, Juana Carlosa Navarro, który przed tygodniem poprawił rekord zdobytych punktów w historii Euroligi. Braku najlepszego koszykarza ubiegłorocznych mistrzostw Europy na Litwie, którego z czwartkowego meczu wykluczyła kontuzja stopy, praktycznie nie dało się zauważyć. Wystarczyło, że koledzy zagrali swoje w obronie, a w rolę „La Bomby" choć trochę wczuł się Victora Sada (17 pkt), by długo przed zakończeniem meczu móc być pewnymi zwycięstwa.
45 punktów zdobytych przez Asseco Prokom to najmniejszy dorobek drużyny we wszystkich 84 spotkaniach rozegranych dotychczas w tym sezonie Euroligi. Poprzedni „rekord" należał od minionego tygodnia do Olimpiji Lublana (46:72 także z Barceloną, ale na wyjeździe). W 2. kolejce mistrzowie Polski przegrali w Barcelonie 61:88 i przed własną publicznością nie poprawili złego wrażenia.
Tylko w pierwszej kwarcie prowadzili ze słynnym rywalem wyrównany pojedynek. W 9. minucie po dwóch rzutach wolnych (jedynych punktach w meczu) Fiedora Dmitriewa nawet prowadzili 13:12. Gra zespołu trenera Tomasa Pacesasa zaczęła się psuć w drugiej kwarcie, gdy rywale wzmocnili obronę, a o klęsce w tym meczu przesądziła tragiczna trzecia kwarta przegrana przez gospodarzy 4:23.
Koszykarze z Gdyni może się starali, ale byli bezradni wobec intensywnej defensywy rywali i ...bardzo zmęczeni. Przegrywali pojedynki pod koszem, gdzie rywale często zbierali piłkę w ataku i ponawiali akcje, nie wpadały też rzuty graczy gospodarzy z dystansu, oddawane w ostatnich sekundach akcji. Prokom popełnił w tym meczu aż 19 strat, a walkę o zbiórki przegrał 26:43. Tylko Łukasz Seweryn miał w tym spotkaniu dwucyfrową zdobycz punktową (10). Zawiedli liderzy zespołu Donatas Motiejunas (5 pkt, 2/10 z gry - do tej pory zdobywał średnio ponad 16 pkt w meczu) i klasyfikowany w czołówce podających Euroligi Jerel Blassingame (2 pkt i tylko 2 asysty w 12 minut).
Goście, skuteczniejsi pod każdym względem w ataku (za dwa punkty 18/41 - wobec 13/33 Prokomu, za trzy puntky 9/18 - 5/20, wolne 13/18 - 4/8) w 34. minucie prowadzili nawet 69:32 i zasadne stawało się pytanie, czy nie zdobędą w tym meczu dwukrotnie więcej punktów niż przeciwnicy. Chociaż to im się nie udało.