Asseco Prokom Gdynia wciąż bez zwycięstwa w Eurolidze

W 7. kolejce Euroligi mistrzowie Polski przegrali w Gdyni aż 45:76

Aktualizacja: 02.12.2011 00:02 Publikacja: 01.12.2011 23:55

Asseco Prokom

Asseco Prokom

Foto: Fotorzepa, Piotr Wittman Piotr Wittman

Ósma porażka Asseco Prokomu w ósmej konfrontacji z FC Barceloną sprawiła, że zespół z Gdyni definitywnie stracił szansę na miejsce w czołowej czwórce grupy D i awans do fazy Top 16. Trudno było oczekiwać cudów w meczu, w którym jedyny zespół bez zwycięstwa w tegorocznych rozgrywkach gości drużynę, która jeszcze w nich nie przegrała. Słynny kataloński zespół przyjechała do Polski bez swojego najsłynniejszego zawodnika, Juana Carlosa Navarro, który przed tygodniem poprawił rekord zdobytych punktów w historii Euroligi. Braku najlepszego koszykarza ubiegłorocznych mistrzostw Europy na Litwie, którego z czwartkowego meczu wykluczyła kontuzja stopy, praktycznie nie dało się zauważyć. Wystarczyło, że koledzy zagrali swoje w obronie, a w rolę „La Bomby" choć trochę wczuł się Victora Sada (17 pkt), by długo przed zakończeniem meczu móc być pewnymi zwycięstwa.

45 punktów zdobytych przez Asseco Prokom to najmniejszy dorobek drużyny we wszystkich 84 spotkaniach rozegranych dotychczas  w tym sezonie Euroligi. Poprzedni „rekord" należał od minionego tygodnia do Olimpiji Lublana (46:72 także z Barceloną, ale na wyjeździe). W 2. kolejce mistrzowie Polski przegrali w Barcelonie 61:88 i przed własną publicznością nie poprawili złego wrażenia.

Tylko w pierwszej kwarcie prowadzili ze słynnym rywalem wyrównany pojedynek. W 9. minucie po dwóch rzutach wolnych (jedynych punktach w meczu) Fiedora Dmitriewa nawet prowadzili 13:12. Gra zespołu trenera Tomasa Pacesasa zaczęła się psuć w drugiej kwarcie, gdy rywale wzmocnili obronę, a o klęsce w tym meczu przesądziła tragiczna trzecia kwarta przegrana przez gospodarzy 4:23.

Koszykarze z Gdyni może się starali, ale byli bezradni wobec intensywnej defensywy rywali i ...bardzo zmęczeni. Przegrywali pojedynki pod koszem, gdzie rywale często zbierali piłkę w ataku i ponawiali akcje, nie wpadały też rzuty graczy gospodarzy z dystansu, oddawane w ostatnich sekundach akcji. Prokom popełnił w tym meczu aż 19 strat, a walkę o zbiórki przegrał 26:43. Tylko Łukasz Seweryn miał w tym spotkaniu dwucyfrową zdobycz punktową (10). Zawiedli liderzy zespołu Donatas Motiejunas (5 pkt, 2/10 z gry - do tej pory zdobywał średnio ponad 16 pkt w meczu) i klasyfikowany w czołówce podających Euroligi Jerel Blassingame (2 pkt i tylko 2 asysty w 12 minut).

Goście, skuteczniejsi pod każdym względem w ataku (za dwa punkty 18/41 - wobec 13/33 Prokomu, za trzy puntky 9/18 - 5/20, wolne 13/18 - 4/8) w 34. minucie prowadzili nawet 69:32 i zasadne stawało się pytanie, czy nie zdobędą w tym meczu dwukrotnie więcej punktów niż przeciwnicy. Chociaż to im się nie udało.

Powiedzieli

Xavier Pascual, trener Barcelony:

Nie dość, że zagraliśmy dobrze w defensywie, to rywale mieli problemy ze skutecznością i nie trafili wielu rzutów z otwartych pozycji. Także do naszej postawy w ataku nie mam specjalnych zastrzeżeń. Spodziewaliśmy się, że pod nieobecność Navarro Asseco zwietrzy swoją szansę na zwycięstwo. I faktycznie, na początku meczu mieliśmy pewne problemy, ale później gra układała się po naszej myśli. Juan Carlos nie wystąpił w Gdyni z powodu kontuzji lewej stopy. To nie jest poważny, ale dość bolesny uraz i dlatego zdecydowaliśmy się dać mu trochę odpocząć od koszykówki. Taka firma jak Barcelona zawsze musi grać o najwyższe trofea. W tym sezonie również chcemy wygrać wszystkie rozgrywki, w których bierzemy udział. Zdajemy sobie jednak sprawę, że w Eurolidze podobne plany ma jeszcze kilka zespołów, dlatego krok po kroku zdążamy do tego celu. Na razie to się udaje, bo nie przegraliśmy spotkania.

Tomas Pacesas, trener Asseco:

Prokomu Ciężko coś powiedzieć po takiej porażce. W każdym elemencie byliśmy gorsi od Barcelony, a to spotkanie przegraliśmy w trzeciej kwarcie. Nie wiem z jakiego powodu drużyna zagrała w ten sposób. To był bowiem nasz najgorszy mecz w tym sezonie. Może zdeprymowała nas hala pełna kibiców? Dotknął nas dziwny paraliż, baliśmy się dzisiaj grać szybciej i zdecydowanie w ataku. Mieliśmy bardzo dużo strat, przegraliśmy też walkę na tablicach. Udało nam się co prawda zatrzymać rywali na poziomie 76 punktów, co jest dobrym wynikiem, niemniej nasza gra zespołowa w ofensywie totalnie zawiodła. Na pewno brakowało nam punktów Motiejunasa i Lafayette'a. Barcelona to drużyna z innej półki, absolutnie najlepsza obecnie drużyna Euroligi. Nie zmienia to faktu, że w pewnym momencie zabrakło nam atutów, które wcześniej nie zawodziły, czyli waleczności i determinacji.

7. kolejka

Grupa D

• Asseco Prokom - Regal FC Barcelona 45:76 (14:14, 12:22, 4:23, 15:17).

Asseco Prokom:

Ł. Seweryn 10, A. Łapeta 7, O. Lafayette 7, P. Szczotka 5, D. Motiejunas 5, J. Blassingame 4, P. Zamojski 3, A. Hrycaniuk 2, F. Dmitriew 2, P. Frasunkiewicz, M. Kuebler.

Barcelona:

V. Sada 17, E. Lorbek 15, K. Perović 10, J. Ingles 9, P. Mickael 8, C. Eidson 8, M. Huertas 5, B. Ndong 2, F. Vazquez 2, X. Rabaseda, C.J. Wallace.

• Union Olimpija Lublana - Montepaschi Siena 57:63

• Uniks Kazań - Galatasaray Stambuł 72:61

Tabela:

1. Barcelona 14 577:422 - awans do Top 16,

2. Siena 12 556:506 - awans,

3. Uniks 12 508:489 - awans,

4. Galatasaray 10 501:531,

5. Olimpija 8 415:522,

6. Asseco Prokom 7 457:544

Grupa A

• Fenerbahce Ulker Stambuł - Olympiakos Pireus 86:70

• Bennet Cantu - Caja Laboral Vitoria 71:68

• Gescrap Bilbao - SLUC Nancy 97:75

Tabela:

1. Caja Laboral 11 558:498,

2. Bennet 11 521:508,

3. Fenerbahce 11  559:549,

4. Bilbao 10 555:546,

5. Olympiakos 10 533:540,

6. Nancy 10 561:591.

Grupa B

• Panathinaikos Ateny - KK Zagrzeb 94:76

• Brose Baskets Bamberg - CSKA Moskwa 78:81

• Żalgiris Kowno - Unicaja Malaga 67:65

1. CSKA 14 601:497 - awans,

2. Panathinaikos 12 594:523,

3. Unicaja 10 547:560,

4. Brose 9 549:562,

5. Żalgiris 9 535:574,

6. KK Zagrzeb 9 501:611.

Grupa C

•  Partizan mt:s Belgrad - Maccabi Tel Awiw 74:71

• Emporio Armani Mediolan - Real Madryt 65:72

• Belgacom Spirou Charleroi - Anadolu Efes Stambuł 62:66.

Tabela:

1. Real 12 615:560 - awans,

2. Maccabi 12 544:516 - awans,

3. Efes 11 514:510,

4. Partizan 11 511:517,

5. Armani 9 508:531,

6. Spirou 8 523:579.

Ósma porażka Asseco Prokomu w ósmej konfrontacji z FC Barceloną sprawiła, że zespół z Gdyni definitywnie stracił szansę na miejsce w czołowej czwórce grupy D i awans do fazy Top 16. Trudno było oczekiwać cudów w meczu, w którym jedyny zespół bez zwycięstwa w tegorocznych rozgrywkach gości drużynę, która jeszcze w nich nie przegrała. Słynny kataloński zespół przyjechała do Polski bez swojego najsłynniejszego zawodnika, Juana Carlosa Navarro, który przed tygodniem poprawił rekord zdobytych punktów w historii Euroligi. Braku najlepszego koszykarza ubiegłorocznych mistrzostw Europy na Litwie, którego z czwartkowego meczu wykluczyła kontuzja stopy, praktycznie nie dało się zauważyć. Wystarczyło, że koledzy zagrali swoje w obronie, a w rolę „La Bomby" choć trochę wczuł się Victora Sada (17 pkt), by długo przed zakończeniem meczu móc być pewnymi zwycięstwa.

Pozostało 84% artykułu
Koszykówka
Kiedy do gry wróci Jeremy Sochan? „Jestem coraz silniejszy”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Koszykówka
Prezes Polskiego Związku Koszykówki: Nie planuję rewolucji
Koszykówka
Wybory w USA. Czy LeBron James wie, że republikanie też kupują buty?
Koszykówka
Radosław Piesiewicz ma następcę. Zmiana władzy na czele PZKosz
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Koszykówka
Jeremy Sochan zostaje w San Antonio Spurs. Ile zarobi reprezentant Polski?